Kwiat Jabłoni & Igor Herbut
Wojtek Szumański
O zimie stulecia z przełomu 1978 i 1979 słyszałam od starszych członków rodziny czy sporo starszych znajomych. Ostatnio natrafiłam gdzieś (już nawet nie pamiętam gdzie) na książkę pt. Osada autorstwa Michała Śmielaka, o którego twórczości nigdy wcześniej nie słyszałam. Zapraszam więc na kilka słów o moim pierwszym zetknięciu się z pozycją tego autora.
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy się obudziło. W maleńkiej wsi położonej u stóp Karkonoszy podporucznik Jan Ryś spędza pierwsze od dawna Boże Narodzenie w gronie najbliższych. Świąteczną sielankę przerywa atak zimy, odcinając malutką osadę od świata. Skazana na porażkę walka z bezwzględnymi siłami natury schodzi jednak na drugi plan, gdy na środku wsi zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny. W obliczu zbrodni budzą się dawne animozje, głęboko skrywane lęki i tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Czy niedoświadczony milicjant będzie w stanie udźwignąć ciężar wytropienia mordercy? Ile prawdy jest w powtarzanej przez starszych mieszkańców legendzie, że wieś nawiedziła Mara, demon mrozu i śmierci, który już niegdyś zebrał krwawe żniwo? Czterdzieści lat po tamtych wydarzeniach policjanci z Archwium X wzywają emerytowanego Jana Rysia na przesłuchanie dotyczące zbrodni z 1978 roku, tym samym budząc uśpione demony. opis wydawcy
Po Osadę sięgałam bez żadnych większych oczekiwań – byłam ciekawa nowej książki i twórczości autora, którego nigdy wcześniej nie znałam. No i muszę przyznać, że wciągnęłam się dość mocno w całą tę pozycję w formie audiobooka w interpretacji Janusza Zadury. Muszę przyznać, że Śmielak popisał się ciekawym pomysłem na fabułę – akcja w trakcje zimy stulecia, a w tym zamknięta osada, niemożność opuszczenia wioski, gęsto ścielące się morderstwa, no i wszystko owiane legendą wyjącego, tajemniczego demona. A ponadto coś co wyjątkowo lubię w powieściach, czyli splot dwóch linii czasowych – teraźniejszości i przeszłości. Całość napisana w sposób bardzo wyrazisty, barwny i obrazowy. Ponadto, przynajmniej moim zdaniem oczywiście, autor w bardzo dobry sposób oddał klimat i mentalność tamtych czasów. Z tego co znam opowieści z tamtych czasów (jako dziecko lat ’90 nie mam prawa tego pamiętać) – odnoszę wrażenie, że autor naprawdę dobrze oddał klimat i mentalność tamtych czasów. Jest zasadniczo jednak jeden minus – samo zakończenie mnie nieco rozczarowało. No po takim pomyśle i prowadzeniu akcji spodziewałam się czegoś o wiele bardziej zaskakującego i wbijającego w fotel. Nie zmienia to jedna faktu, że całokształt uważam za naprawdę dość udany.
Wiadomo, że rodzice o swoich dzieciach wiedzą najmniej, a widzą tylko to, co chcą zobaczyć.
Mimo niezbyt zaskakującego zakończenia Osada jest moim zdaniem zdecydowanie godną uwagi i przeczytania, a czas z nią spędzony uważam za naprawdę dobrą zabawę, a szczególnie przypadł mi do gustu klimat małej, odciętej od świata wioski i mrocznych tajemnic, przesądów i samosądów. Zakończenie może nie każdemu przypaść do gusty (tak jak mi), ale i tak zdecydowanie polecam tę pozycję – przede wszystkim za pomysł, a także klimat i napięcie budowane przez większość fabuły.
Zazwyczaj im bardziej normalni się wydają, tym więcej mają tajemnic. Normalność skrywa tajemnice niczym skorupa żółwia jego wnętrze.
Rok 2024 była dla mnie wyjątkowo trudny…
Powtarzałam to wielokrotnie w swoim życiu, ale zdecydowanie mnie
przeorał. Rozejście się z B., później powrót na jakiś czas, a w lipcu ostateczne,
burzliwe rozstanie i przeprowadzka. Odroczenie obrony pracy magisterskiej, a
także inne perturbacje w relacjach damsko-męskich, a także w relacjach rodzinnych.
Trochę pokrzywki alergicznej, która ciągnęła się od jesieni 2023. Przez wysypki,
nowe kolczyki i tatuaż – odpuściłam sobie siłownię, ale zamierzam już w tym
miesiącu na nią wrócić. W tym wszystkim na szczęście znalazłam bardzo przyjemne
mieszkanko, a na nim czekało mnie ogarnianie i skręcanie mebli, nowego
komputera, a przede wszystkim budowanie swojego nowego domu, a pod koniec roku
moim towarzyszem stał się malutki, słodki chomik. Na szczęście do tego wciąż
pracuję w tym samym miejscu, w którym dostałam umowę na czas nieokreślony, co
naprawdę się bardzo się cieszę. No i jednym z największych sukcesów tego roku
mogę uznać, że spodnie (jeansy) miałam na sobie tylko 2 razy – tak to tylko
kiecki i legginsy/dresy w pracy.
Wśród tych 27 książek znalazło się:
-16 audiobooków
-8 ebooków
-3 papierowe
![]() |
Moje nowe mieszkanko W sumie pokój, bo jest jeszcze kuchnia |
![]() |
Zachód słońca widziany z balkonu |
![]() |
Nowy czytnik |
![]() |
Maleństwo ❤️ |
![]() |
Tatuaż i część z kolczyków |
A jak u Was minął 2023?
Pozdrawiam
Asia
Przegrywa nie ten, który padł, lecz ten, który nie chciał powstać.
Nawet nie pamiętam gdzie i kiedy natrafiłam na jakąś opinię książki pt. Sekret bibliotekarki autorstwa Wioletty Piaseckiej – pozycja (a w sumie jej opis i recenzja) mnie zaintrygowała na tyle, że ściągnęłam tę pozycję na czytnik i czym prędzej zabrałam za jej lekturę. Przyszedł więc czas na moją recenzję.
Trzydziestoletnia Dagmara Brewka pochodzi z patologicznej rodziny. Na skutek źle ulokowanych uczuć, sama wpada w nałóg i kończy jako bezdomna na ulicach Gdańska. Gdy jej współtowarzysze dokonują napadu, policja proponuje, by kobieta została świadkiem zdarzenia. Wkrótce, w wyniku nieszczęśliwych wypadków, Dagmara zjawia się we Fromborku, gdzie trafia do szpitala, a następnie na terapię. Gdy po ciężkich chwilach udaje jej się dostać pracę w bibliotece i wynająć skromny pokój, jest najszczęśliwsza na świecie. Pewnego dnia policjant – samotny wdowiec – przynosi Dagmarze wezwanie na rozprawę, a jej z trudem zbudowany spokój, chwieje się w posadach. Jak bardzo demony z przeszłości się o nią upomną? Jakie jeszcze sekrety skrywa bibliotekarka? opis wydawcy
Sekret bibliotekarki to książka, która gdzieś mi przemknęła, ale nie miałam względem niej żadnych większych oczekiwań… Zaczęłam czytać potrzebując lekkiej powieści obyczajowej z ciekawą fabułą, niekoniecznie kryminalną. Na początku dość trudno było się wciągnąć akcję, mimo że nie jest wybitnie zabiła, ani nie ma w niej wielu bohaterów. Suma summarum skończyłam tę pozycję dość szybko i sprawnie, jednak z mieszanymi odczuciami. Zdecydowanie na plus jest fakt, że autorka podejmuje w powieści temat alkoholizmu, a główną postacią z chorobą alkoholową jest kobieta, co pomaga walczyć ze stereotypem, że dotyczy ona głównie mężczyzn. Natomiast z drugiej strony odnoszę wrażenie, że w tej powieści dość mocno idealizowany jest proces terapii i leczenia – generalnie odnoszę wrażenie, że od pewnego momentu cała akcja tej książki jest dość mocno cukierkowa i idylliczna. Wydaje autorka raczej niewiele wie o realiach leczenia choroby alkoholowej, jakby zrobiła zbyt słaby przegląd tematu – zdaję sobie sprawę, że kończę studia psychologiczne i mogę oczekiwać zbyt dużo względem wiedzy psychologicznej w powieści obyczajowej, no ale jednak niektóre wydarzenia są po prostu wręcz nierealistyczne (np. 2-dniowy detoks). Całość jest moim zdaniem napisana w sposób w sposób naprawdę nieskomplikowany, momentami banalny… W bohaterach brakowało zdecydowanie brakowało mi wyrazistości, koloryty, a także przemyśleń Dagmary – głównej postaci tej książki. No na sam koniec - pomysł na fabułę, który ma zdecydowanie potencjał, ale moim zdaniem zupełnie niewykorzystany. Pomysł alkoholiczki, która ląduje w małym miasteczku – naprawdę super, ale całość wyszło w moim odczuciu zbyt mdło-cukierkowo, a do tego brakowało mi większej warstwy psychologicznej w tej powieści. No i było niewiele z tytułowego sekretu...
Nie da się zapomnieć o przeszłości, ona w jakiś sposób nas kształtuje, naznacza, uwrażliwia i czyni z nas człowieka.
Podsumowując już Sekret bibliotekarki – w moim odczuciu ta książka (nawet w kategorii lekkich i niewymagających czytadeł) jest co najwyżej przeciętna. Mało wyraziści bohaterowie, niewykorzystany pomysł na fabułę, a całość napisane w sposób bardzo prosty i mało zajmujący. Moim zdaniem zdecydowanie szkoda czasu.
Nic, co łatwe, nie przynosi nam tak wielkiej radości, jak to, co wypracujemy w ogromnym trudzie naznaczonym porażkami. Warto zawalczyć o siebie, przecież i tak nie masz nic do stracenia, a czas i tak upłynie.