sobota, 24 sierpnia 2024

Ostatnie książkowe zdobycze, czyli drugi stosik w tym roku (#2/2024)

Ostatnio udało mi się zdobyć trochę książek.
Wydawało mi się, że w Krakowie nie mam ich jakoś wybitnie dużo, ale dopiero przy przeprowadzce od Brodacza zorientowałam się ile ich tak naprawdę mam, a jeden regał okazał się niewystarczający. Będę musiała dokupić i skręcić kolejny.


Mój przyjaciel mrok
Wszystko pamiętam, tatusiu
Zabójca mimo woli
Był sobie szpieg
Kurort amnezja
Morderstwo tuż za rogiem
Plama na suficie
na ostatnią chwilę
Dzisięcioletnia rozwódka
nazywają mnie śmierć

Kupione na Allegro 
Za wszystkie za jakieś 50 zł, więc deal życia



Reguła nr 1
Zmora
Krzywda
 Wydania kieszonkowe kupione w pracy (Kaufland) - każda po 12.99 zł

Los we mnie
Nie chodź ciemną doliną
Śląski Kopciuszek
egzemplarze recenzenckie


Co u Was nowego na półkach?
Co ostatnio czytacie?

wtorek, 20 sierpnia 2024

"Bardzo cichy rozwód" Alek Rogoziński

Tytuł: Bardzo cichy rozwód
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Czyta: Mikołaj Krawczyk
Długość: 7 godz. 6 min.
Ocena: 3.5/6


Na takie baby, jakie bym chciał, to mnie nie stać. A na te, które mógłbym sobie ewentualnie przygruchać, to żal nawet marnować czasu. Na co mi jakaś stara jędza?



Po książki autorstwa Alka Rogozińskiego sięgam z wielką chęcią zawłaszcza w momentach, kiedy potrzebuję sporej dawki humoru, bo wiem, że znajdę go dość sporo w twórczości księcia komedii kryminalnej. Ostatnio wybór padł na pozycję pt. Bardzo cichy rozwód.

Kiedyś byli szczęśliwym małżeństwem i świata poza sobą nie widzieli. Jednak po kilku wspólnych latach Zuzanna i Kacper z całego serca mają siebie dość. Każde z nich nie może się też doczekać chwili, kiedy powie drugiemu: „Chcę rozwodu!”. A kiedy wreszcie ów upragniony moment nadchodzi, szybko okazuje się, że… rozstanie to ostatnie, co będzie zaprzątać ich głowy. Wplątani w morderstwo, uciekający przed policją i gangsterami, małżonkowie zdani są tylko na siebie. Pytanie tylko: czy aby na pewno mogą sobie wzajemnie ufać?                                                                                                                                                   opis wydawcy

Bardzo cichy rozwód to książka, po której spodziewałam się tego, że będę się z nią dobrze bawić znając już twórczość Alka Rogozińskiego. Sam pomysł na fabułę jest o tyle ciekawy, a jednocześnie dość mocno pokręcony i dość mocno absurdalny i wręcz surrealistyczny. Do tego dialogi, które są tak zabawne, zupełnie w stylu autora – niejednokrotnie przy nich zaśmiewałam się pod nosem sprawiając jednocześnie, że podczas lektury bawiłam się naprawdę dość dobrze – mimo sporej absurdalności fabuły. Z postaci pojawiły się postacie, które znamy z innych książek autora – na przykład komisarz Darski, ale reszta pojawiających się bohaterów jest zupełnie nowa, nie zmienia to faktu, że są dość charakterystyczni, barwni i niesztampowi. Całość jest napisana w sposób lekki, nieskomplikowany, bardzo przyjemny w odbiorze – również dość charakterystyczny dla autora. 

Pamiętaj jednak, że zawsze grozi ci powtórka z rozrywki. I że lepsze zło znane niż nieznane. Poza tym, możesz mi wierzyć na słowo, wszystkie chłopy są prawie z jednej sztancy. Różnią się tylko nieistotnymi szczegółami.

Bardzo cichy rozwód to książka, która zdecydowanie spełniła swoje zadanie – poprawiła humor, sprawiła, że oderwałam się od rzeczywistości. Fakt, że sama akcja i pomysł na fabułę są dość absurdalne i wręcz paradoksalne. Chyba wolę całą serię z Różą Krull, głównie ze względu na główną bohaterkę. Ta pozycja jest lekkim i całkiem przyjemnym czytadłem – nie jest to arcydzieło literatury czy wyżyny pisarstwa. Po prostu lekkie i przyjemne czytadło, dość mocno absurdalne, ale wciąż czytadło. Nawet w takich kategoriach nie jest to dzieło wybitne, ale spełnia rolę odmóżdżacza. 

Po kilkudziesięciu minutach bezustannego ględzenia do smartfona Darski czuł się tak, jakby zamiast w policji, pracował w telemarketingu i wciskał ludziom cudowne garnki, które nie dość, że same gotują, to jeszcze potem same gotują, to jeszcze potem same się zmywają i odstawiają do szafki.

 

sobota, 10 sierpnia 2024

Podsumowanie lipca 2024

 

Cały ten rok jest tak pokręcony, dziwny i trudny, że aż sama się sobie dziwię, że w ogóle daję radę. W lipcu z racji upałów postanowiła odezwać się moja wada serca (2 czy 3 raz w życiu tak mocno!). Na przestrzeni rozstań i powrotów z B. doszło do ostatecznego rozstania w najgorszy możliwy sposób – wygonił mnie w nocy z mieszkania, które przez ostatnich 5 lat było moim domem. Ja od końca miesiąca jestem już na swoim nowym mieszkaniu budując sobie swój nowy dom (póki co odgrzebując się z kartonów, worków i skręcając sobie meble) – po raz pierwszy mieszkam tak blisko lasu (tak, w Krakowie!), a ponadto spełniło się moje marzenie z dzieciństwa o biurku w wykuszu

 W lipcu udało mi się zapoznać z 3 książkami

Wśród nich znalazły się:
-1 papierowa
-2 audiobooki

 Morderstwo tuż za rogiem
Katastrofalny błąd
Tajemnica lekarki

 Na blogu pojawiły się tylko 2 posty – podsumowanie poprzedniego miesiąca i 1 recenzja.

Kawa z rana to podstawa

Moje biureczko ❤️
I przeprowadzkowy chaos

Tak, to wszystko  kredki i farby.
I własnoręcznie skręcony regał. 

A Wam jak minął lipiec?
Mam nadzieję, że lepiej niż mi!

środa, 31 lipca 2024

"Sprawa Josefa Fritzla" John Glatt





Tytuł: Sprawa Josefa Fritzla
Autor: John Glatt
Wydawnictwo: Filia
Ilość stron: 304
Ocena: 2/6








Kiedy na jaw wyszła tytułowa sprawa Josefa Fritzla wyszła na jaw byłam w gimnazjum i od samego początku niezwykle mnie ona fascynowała, a przede wszystkim to co działo się w umyśle człowieka, który więził i wykorzystywał seksualnie swoją córkę przez długie lata. Owa fascynacja tylko zwiększyła się podczas moich studiów psychologicznych, a kiedy natrafiłam na twórczość Johna Glatta – jego twórczość postanowiłam zacząć właśnie od pozycji pt. Sprawa Josefa Fritzla.
Josef Fritzl był 73-letnim, emerytowanym inżynierem z Austrii. Wydawało się, że prowadzi normalne życie ze swoją żoną Rosemarie, mimo że jedna z ich córek Elisabeth, wiele lat wcześniej uciekła z domu, by dołączyć do religijnej sekty. Na przestrzeni lat troje dzieci Elisabeth w tajemniczy sposób pojawiło się u progu domu Fritzlów, a Josef i Rosemarie wychowywali je jak swoje własne. Ale tylko Josef znał prawdę o zniknięciu Elisabeth… Ponad dwadzieścia lat Josef więził i molestował Elisabeth w swoim własnym domu w zbudowanym pod ziemią lochu. Tam urodziła mu siedmioro dzieci. Jedno z nich zmarło trzy dni po porodzie, a troje wychowywało się razem z Elisabeth do czasu jej uwolnienia. […] W 2008 roku jedno z dzieci Elisabeth poważnie zachorowało i trafiło do szpitala. Dziewiętnastoletnia dziewczyna po raz pierwszy wyszła na zewnątrz i wkrótce prawda o jej pochodzeniu, niewoli i niewypowiedzianym okrucieństwie Josefa wyszła na jaw.                                                                                                                    opis wydawcy
Sprawa Josefa Fritzla jest książką, której byłam bardzo ciekawa, mimo tego, że samą historię znam już dość dobrze. Wiedziałam, że jest to pozycja oparta na faktach, a poza samą ciekawością – po tej lekturze spodziewałam się po niej poznania motywów i schematów myślowych mężczyzny zwanego Potworem z Amstetten, czy chociażby psychologicznego obrazu Elisabeth, a także jej dzieci. W tej kwestii akurat się zawiozłam na tej książce – John Glatt opisał suche fakty, które były podawane przez kilkanaście lat na różnych portalach czy w innych różnych miejscach, a także wałkowane w każdą możliwą stronę. Ponadto odnoszę wrażenie, że autor całość napisał bez żadnej refleksji czy wgłębiania się w temat. Jasne, można powiedzieć, że jako przyszły niedoszły psycholog oczekuję zbyt wiele, ale mimo tego i tak się pod tym kątem zawiodłam. W samej książce jest wiele powtórzeń, np. akapit po akapicie powtarzana ta sama informacja, w dodatku bez żadnej refleksji – przynajmniej w moim odczuciu. Ponadto całość nie jest zbyt odkrywcza – po prostu powielanie kolejnych faktów bez żadnej refleksji, a do tego momentami miałam wrażenie, że całość to inne wodolejstwo tylko po to, żeby na siłę zwiększyć objętość książki. Generalnie cała książka mogłaby mieć 1/3 objętości, gdyby nie to wodolejstwo. Nie ukrywam - całość jest napisana w sposób nieskomplikowany, obrazowy i dość łatwy w obiorze, pomagając zobrazować to jak wyglądał cały proces czy więzienie w piwnicy, a ponadto książka jest napisana w sposób bardzo obiektywny, nieoceniający. Nie zmienia to faktu, że w tym wszystkim odnoszę wrażenie, że autor do całej sprawy doszedł dość płytko i po łebkach nie dokonując jakiejś głębszej analizy. 

Sprawa Josefa Fritzla jest książką, która może zaciekawić niejednego czytelnika, ale w moim odczuciu jest naprawdę mało odkrywcza – nie wiem czy to kwestia popularności tej sprawy czy kwestii podejścia autora. Nie przeczę – temat niezwykle trudny, ważny i potrzebny, ale jednak moim zdaniem dość mocno zbagatelizowany i niewykorzystany do końca. Osobiście muszę przyznać, że rozczarowałam się tą książką – nie dość, że nie dowiedziałam się niczego nowego o sprawie, a językowo również nic fascynującego… Dla osoby zupełnie nie znającej sprawy – może być to rzeczywiście fascynująca lektura, jednak w moim odczuciu nie ma ani szału ani fajerwerków. Po prostu nic odkrywczego, a do tego trochę bez jakiejś większej refleksji czy analizy, a tego naprawdę mi w tym wszystkim brakowało.