Tytuł: Życie na pełnej petardzie
czyli wiara, polędwica i miłość
Autor: Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka
Wydawnictwo: WAM
Ilość stron: 248
Ocena: 5,5/6
Powtarzam jak mantrę: w sprawach
zasadniczych - jedność, w drugorzędnych - wolność, a nad
wszystkim – miłosierdzie.
Życie na pełnej petardzie czyli
wiara, polędwica i miłość to pozycja, którą najpierw zobaczyłam
wśród książek mojej Mamy, później usłyszałam od niej od
koleżanki. W końcu stwierdziłam, że przyszedł czas i na mnie,
więc zgarnęłam ją z maminej półki i zabrałam się za czytanie,
choć nie miałam pojęcia o czym jest ta książka i kim jest ks.
Jan Kaczkowski. Wiedziałam tylko tyle, że on sam nazywa siebie
nazywa onkocelebrytą... W swoim wywiadzie z Piotrem Żyłką
opowiada swoją historię, która miałam właśnie okazję
przeczytać.
Posłuszeństwo (...) nie zwalnia ani przełożonego, ani podwładnego z myślenia i z wartościowania moralnego. Nikt nikomu przez posłuszeństwo nie odebrał władzy krytycznego rozumu.
Rak, który dotknął młodego księdza
to dla niego wielki szok. I tak ledwie go dopuścili go do święceń.
Głównie z powodu ogromnej wady wzroku oraz swoich różnych chorób.
Mimo wszystko, mimo kłód rzucanych pod nogi został księdzem, mimo
problemów z przełożonymi w końcu nim został. Mimo problemów
zdrowotnych zdobył siły, żeby otworzyć Puckie hospicjum po
wezwaniem św. Ojca Pio, a także zbierać środki na jego budowę
oraz utrzymanie. W międzyczasie , na domiar złego pewnego dnia
dowiedział się, że choruje na raka, a konkretnie dopadł go
wielopostaciowy glejak czwartego stopnia. W rozmowie z Piotrem Żyłką
opowiada o swojej młodości, problemach w seminarium, swojej
chorobie, budowie hospicjum....
Skoro w najważniejszym dla was, katolików, momencie, kiedy Bóg zstępuje na ziemię, nie jesteście w stanie nawet uklęknąć, to czemu się dziwić, że ci sami katolicy po wyjściu z kościoła nienawidzą się i kradną.
Życie na pełnej petardzie czyli
wiara, polędwica i miłość to książka, która wywarła na mnie
naprawdę spore wrażenie. Przede wszystkim szczerością.
Jednocześnie pytaniami Piotra Żyłki, który nie boi się tematów
tabu, a także księdza Jana Kaczkowskiego, który bez skrępowania
opowiada o swoich przeżyciach, swojej historii powołania oraz
choroby. Ksiądz Jan nie boi się drażliwych tematów – opowiada o
raku, powołaniu, in vitro, wpadkach popełnianych przez kapłanów.
Zdecydowanie jest to rozmowa o wszystkim, rozmowa bez tabu... A sam
ksiądz Jan jest osobą bardzo ciepłą, niezwykle mądrą, a także
nader inteligentną osobą, która nie boi mówić się o swojej
chorobie, o problemach, o tabu...
O cud można się modlić, ale cudu nie należy się spodziewać. One nie dzieją się na zawołanie ni nie można ich na Panu Bogu wymusić.
Życie na pełnej petardzie czyli
wiara, polędwica i miłość to książka, która zdecydowanie do
mnie przemówiła. Przede wszystkim swoją bezpośredniością,
tematami podejmowanymi przez autorów... Dużo jest rozmów o
rodzinie, przeszłości, seminarium oraz puckim hospicjum... Wszystko
w duchu pokory i posłuszeństwa Kościołowi, ale jednocześnie z
nieskrywaną odwagą i dystansem... Co prawda oczekiwałam większej
ilości rozmów o wierze i chorobie, ale jednak i tak mnie ta książka
zadowoliła. Ba! Nawet więcej niż zadowoliła. Jestem nią
zafascynowana! Humorem ks. Kaczkowskiego, jego podejściem do
Kościoła, wiary i choroby. Jego osobowością, charakterem, siłą...
Chrześcijaństwo nie jest religią cierpiętników. Bóg zbawił świat przez własne cierpienie. On, wielki Bóg w człowieczym ciele, wziął na siebie całe cierpienie świata. Ale naprawdę: Bóg nie potrzebuje naszego bólu, żeby jeszcze doskonalej zbawić świat. Dobrze wiemy, że wystarczyłaby jedna kropla krwi Chrystusowej, żeby cały świat był zbawiony. Świat już jest odkupiony i zbawiony!
Życie na pełnej petardzie czyli
wiara, polędwica i miłość to książka, którą pochłonęłam
naprawdę szybko i jestem z tej lektury naprawdę zadowolona. W swoim
życiu nie czytałam zbyt wielu wywiadów - rzek, jednak zdecydowanie
ją polecam. Nie tylko osobom wierzącym, ale także osobom, dla
których religia jest obojętna, ale ciekawi ich tematyka raka,
choroby, a także postrzegania Kościoła przez kapłana. Teraz czas
zacząć na polowanie drugi wywiad – rzekę z ks. Kaczkowskim pt.
Szału nie ma, jest rak.
Bo jeżeli drugą osobę kocham miłością prawdziwą, nieegoistyczną i utylitarną i w pierwszej kolejności zależy mi na jej dobru, to nie jestem w stanie wyrządzić jej krzywdy i rzeczywiście w tej miłości można robić, co się chce. Wówczas nigdy tym drugim nie pogardzimy, nie potraktujemy go przedmiotowo.