Tytuł: Kasztanowy ludzik
Autor: Soren Sveistrup
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 564
Ocena: 5/6
Kasztanowy ludziku, wejdź na środka. Kasztanowy ludziku, wejdź na środka.
Czy masz jakieś kasztany dzisiaj dla mnie?
Kasztanowy ludzik w okolicach swojej premiery był wszędzie – okładka tej książki widniała na witrynach praktycznie wszystkich księgarń, a informacje o niej pojawiały się chyba w każdej możliwej zapowiedzi. Prawie jak figurka z kasztanów, która pojawia się w tej historii… Celowy zabieg czy zbieg okoliczności? Nie mam zielonego pojęcia, ale jednak nie przeszkodziło mi to w sięgnięciu po tę pozycję.
Jeżeli znalazłeś kasztanowego ludzika, to znaczy, że jest już za późno... Psychopata terroryzuje Kopenhagę - krwawo morduje swe ofiary, a na miejscach zbrodni pozostawia ręcznie zrobione kasztanowe ludziki. Policja szybko odkrywa, że ślady w tajemniczy sposób prowadzą do dziewczynki, która została uznana za martwą – chodzi o porwaną rok wcześniej córkę minister spraw społecznych. Do jej zabicia przyznał się pewien mężczyzna, a sprawę uznano za wyjaśnioną. Tragiczny zbieg okoliczności czy też te dwie sprawy faktycznie łączy coś mrocznego? Kim jest tajemniczy morderca? By ocalić niewinnych, detektywi muszą połączyć siły i toczyć walkę z czasem. Ponieważ szaleniec ma misję, która jeszcze się nie skończyła... Nikt nie jest bezpieczny!opis wydawcy
Kasztanowy ludzik to książka, po którą sięgnęłam nie czytając wcześniej żadnych jej recenzji, więc nie wiedziałam czego do końca mogę się spodziewać, ale nie zmienia to faktu, że byłam jej niezwykle ciekawa. Lubię kryminały rodem ze Skandynawii, więc już na plus jest fakt wejścia w duński świat. Tak swoją drogą to właśnie dzięki skandynawskim kryminałom tak bardzo chcę odwiedzić ten rejon Europy. Wracając już do książki – pomysł na fabułę jest dość ciekawy i muszę przyznać, że generalnie dobrze wykorzystany. Przede wszystkim spora dawka tajemnicy, mroku i intrygi, a do tego chłód Kopenhagi – to wszystko sprawia, że niejednokrotnie podczas lektury po plecach przebiegają ciarki. Sporo tropów, makabryczne odkrycia i sporo emocji. Soren Sveistrup podjął w książce naprawdę ważny temat – krzywdę, jaka dzieje się dzieciom. Nie da się ukryć, że jest to temat niezwykle – niezależnie od kraju, więc kapitalnie, że to zostało podjęte właśnie w takiej książce, która jest dość popularna i wydaje mi się, że poczytna. W końcu dzieci często głosu nie mają.
Smutek jest miłością, która stała się bezdomna, i że trzeba nauczyć się z nim żyć i zmuszać się do myślenia o przyszłości.
Kasztanowy ludzik jest pierwszą napisaną przez Sorena Sveistrupa powieścią i muszę przyznać, że napisaną naprawdę dość dobrze. Generalnie poszalał z objętością i w moim odczuciu pewne opisy i aspekty można byłoby skrócić, bo czasami już nie mogłam się doczekać zakończenia. Mroczna, tajemnicza, z w miarę wartką akcją i odpowiednią dawką intrygi, no i przede wszystkim z ciekawym i fajnie wykorzystanym pomysłem. W moim odczuciu nie jest to jakieś super arcydzieło, ale kawałek dobrej literatury, która przykuwa uwagę. Polecam!
(...) zrozumiał, że noc jest najlepsza, mimo, że mniej się widzi. Mrok zapewniał ochronę, spokój i równowagę, której zazwyczaj mu brakowało.
Bardzo mnie ciekawi ta książka, choć trochę się obawiam, bo po wielu dobrych opiniach mam wysokie oczekiwania 😉
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
subjektiv-buch.blogspot.com
Mam ochotę poznać tę historię, w końcu dobrych thrillerów nigdy za wiele. 😊
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie takie same odczucia - może nie jest to kryminał doskonały, ale bardzo solidny z pewnością. No i biorąc pod uwagę, że już debiut jest tak dobry, to gdy autor się trochę wyrobi to może zostać nowym królem kryminału ;)
OdpowiedzUsuń