Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i spółka
Ilość storn: 448
Ocena: 6/6
Nie potrzebował psychiatry, żeby stwierdzić, iż pisanie
miało swoją autoerotyczną stronę – zamiast walić konia, tłuczesz maszynę do
pisania, przy czym jedno i drugie polega na szybkości i sprawności dłoni oraz
szczerym zaangażowaniu w sztukę samozaspokojenia.
Nigdy wcześniej nie miałam styczności z twórczością Kinga,
choć od dawna miałam na niego sporą ochotę i to od dawna, ale mój Książę z bajki postarał się, żebym miała co czytać, zwłaszcza Kinga. Bo któż o nim nie
słyszał? Najbardziej wpływowy pisarz Hollywood, na podstawie jego książek
nakręcono wiele filmów, na podstawie Misery także.
Na początku książki jesteśmy świadkami wypadku Paula Sheldona,
który w tej książce jest jednocześnie narratorem. Jest on autorem poczytnych i
tandetnych romansideł, w których główną bohaterką jest właśnie Misery i to
dzięki tej serii zdobył wielką popularność. Jednak mężczyzna miał już dość tej
postaci i w swojej ostatniej książce ją uśmierca. Kiedy po wypadku odzyskuje
przytomność budzi się w domu swojej zagorzałej fanki, która jest rozżalona
śmiercią Misery. Dziewczyna opiekuje się Paulem, daje mu prochy, na których
jako była pielęgniarka zna się bardzo dobrze. Swoistą opłatą za tą opiekę ma
być napisanie kolejnej książki z Misery jako główną bohaterką. Annie za wszelką
cenę chce dostać tę książkę, a także
chce mieć autora na wyłączność, a to że życie autora staje się koszmarem.
Jak już wspomniałam Misery dostałam od mojego Księcia z bajki, dopiero teraz się za nią zabrałam. I zapewniam, że to nie jest moje
ostatnie spotkanie z autorem, na pewno sięgnę jeszcze po inne jego książki,
zwłaszcza, że na półce stoją kolejne dwie czy trzy pozycje. Książkę czyta się
naprawdę szybko i nie sposób się od niej oderwać. Do tego wielkie brawa dla
autora za ciekawie skonstruowaną fabułę thrillera psychologicznego, choć King
znany jest ze swoich horrorów. W 1990
roku na podstawie tej książki powstał film o tym samym tytule, który koniecznie
będę musiała zobaczyć! Po tej jednej książce nie dziwię się, że Stephen King
jest tak popularny, bo pisze naprawdę dobrze. Trzeba zabrać się za kolejne
pozycje autora i to koniecznie w najbliższym czasie!
King klasa sama w sobie. Tej pozycji jeszcze nie czytałam, ale zaznaczam jeszcze, bo to tylko kwestia czasu.
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ta książka Ci się podobała;) Stephen King to mój ulubiony autor;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kinga, także i tą pozycję trzeba będzie nabyć :)
OdpowiedzUsuń"Misery" była także pierwszą książką Kinga,którą miałam okazję czytać i podzielam Twoją opinię dotyczącą tej książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKing nie bez powodu nosi takie nazwisko :) Swietna ksiazka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
osobiście zapoznałam się z jednym dziełem tego autora - "Zielona mila". Byłam na prawdę zachwycona, więc podejrzewam, że z resztą również tak będzie.
OdpowiedzUsuńJa czytałam prawie wszystkie książki Kinga i trafiły się chyba tylko dwie,które mi się nie podobały.Reszta jest świetna:)
OdpowiedzUsuńNa chwile obecną wypożyczyłam ,,Carrie'' i jak skończę ją czytać, to poszukam "Misery", gdyż widzę, że zapowiada się ona ciekawie.
OdpowiedzUsuń