Do małej parafii ewangelickiej w Polsce przyjeżdżają filmowcy, by nakręcić film o Janie Kalwinie. Przy okazji ekipa postanawia przeprowadzić eksperyment społeczny, polegający na tym, że każdy aktor mieszka ze swoją asystentką w jednym baraku. I tak Annie zostaje asystentką dużo starszego, niezwykle popularnego aktora Russella. Nie przypadają sobie do gustu, wybuchają kłótnie, dochodzi do rękoczynów. Z czasem jednak coś zaczyna się zmieniać… opis wydawcy
Russell to książka, po którą sięgnęłam zaciekawiona osadzeniem akcji w małej wiosce z ewangelicko-reformowalną parafią, a w tym wszystkim kręcenie filmu o Kalwinie. W sumie nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim połączeniem i osadzeniem akcji, więc dlatego z chęcią sięgnęłam po tę pozycję, mimo że na co dzień preferuję inny typ literatury. Zaczęłam czytać książę i skończyłam ją naprawdę szybko. Pomysł na fabułę jest naprawdę ciekawy, choć moim zdaniem mógłby być o wiele bardziej dopracowany. Jest potencjał – to fakt, ale zdecydowanie niewykorzystany. Akcja toczy się dość miarowo, niezbyt szybko i tutaj akurat nie mam nic do zarzucenia. Postacie – nie ma ich zbyt wielu i są w moim odczuciu płytcy, sztampowi i stereotypowi, a główna bohaterka - Annie w moim odczuciu jest zdecydowanie zbyt naiwna i infantylna, zresztą chyba jak większość bohaterek w literaturze kobiecej. Rozumiem, że Russell jest debiutem autorki, ale nie oznacza to, że będę chwalić książkę tylko z racji tego jest debiutem, zwłaszcza, że jest sporo autorów ma początki na naprawdę wysokim poziomie, a starzy literaccy wyjadacze też piszą słabe książki.
Naszą siłę czerpiemy nie tylko z własnych doświadczeń, lecz także od innych, więc nie odtrącaj ręki, która niesie ci pomoc.
Russell jest w moim odczuciu książką dość mierną, przeciętna – to dużo powiedziane. Naiwna, niedopracowana (choć z potencjałem), z infantylnymi, sztampowymi bohaterami. Przewidywalne czytadło, które wypada dość marnie. Czyta się ją dość szybko, ale nie ma tu żadnych zaskoczeń, wieje nudą. W moim odczuciu szkoda czasu na tę pozycję.
Będę omijał Asiu. Dzięki wielkie za ostrzeżenie. I serdeczne pozdrowienia po kilku godzinach w Krakowie, a potem po odsapnięciu - po szybkich zakupach :-) . Pozdrawiam. Ps. Ja teraz stawiam na e - booki, przeważnie te , które mam na dysku, zbierane latami, bądź też zakupione w różnym czasie :-) .
OdpowiedzUsuńraczej ominę :)
OdpowiedzUsuńJa miałam nieco inne wrażenia. Mnie ta historia się podobała. Czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuń