Tytuł: Kwiat Kalafiora
Autor: Małgorzata Musierowicz
Cykl: Jeżycjada
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Akapit Press
Ilość stron: 180
Ocena: 4/6
W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy duże dzieci. Mam tu
na myśli naszą odwieczną potrzebę akceptacji, nasz głód
uczucia.
Większość dziewczyn poznaje Jeżycjadę mniej więcej
w okresie starszych klas podstawówki czy gimnazjum. Ja zabrałam się
za tę serię dopiero będąc na studiach. W końcu po ostatniej
wizycie w bibliotece zgarnęłam trzeci tom owej serii pt. Kwiat
kalafiora i od razu zabrałam się za lekturę tej pozycji.
Główną bohaterką Kwiatu kalafiora jest Gabrysia –
najstarsza córka państwa Borejków, a czytelnik jest świadkiem
różnych poczynań jej rodzinki. Mama Borejko wylądowała w
szpitalu, w domu panuje epidemia Świnki, a Gabriela próbuję
ogarnąć domowe życie jednocześnie będąc w zarządzie klubu o
nazwie Eksperymentalny Sygnał Dobra (w skrócie ESD). No i do tego
wszystkiego pojawia się dokuczliwa sąsiadka zza ściany. Jakie
wydarzenia tym razem przydarzą się rodzinie Borejków? O co chodzi
z tytułowym kwiatem kalafiora?
Całe dobro - pomyślała - jakie nas otacza, to właśnie suma pojedynczych odpowiedzi na radosne sygnały dobrych ludzi. Ale te sygnały wysyła każdy z nas. Dobre sygnały. I złe. A im więcej wysyłamy tych dobrych, tym większe szansę, że ludzie odpowiedzą nam tym samym.
Kwiat kalafiora to pozycja niezbyt obszerna (zresztą
jak większość tomów Jeżycjacy), ale jednocześnie bardzo ciepła
i przyjemna w odbiorze. Jednak jak dla mnie Szósta klepka i
Kłamczucha spodobały mi się bardziej, ta jest ciekawa, wciągająca,
ale jak dla mnie nie aż tak jak poprzedniczki. Poznania nie znam
zbyt dobrze, tyle o ile z kilku wizyt w tamtym mieście, ale
przypuszczam, że poznaniakom czytanie tej książki może przynieść
więcej przyjemności. Musierowicz stworzyła naprawdę sympatycznych
bohaterów, którzy wzbudzają wiele emocji, a najwięcej mojej
sympatii wzbudziła Gabrysia, jednak najbardziej irytował pan
Borejko... Jednak najważniejsze, że wzbudzają wiele emocji. Już
nie mogę doczekać się, kiedy zabiorę się za kolejne tomy
Jeżycjady – może już podczas następnej wizyty w bibliotece.
Czy polecam Kwiat kalafiora? Zdecydowanie tak. Jest to
bardzo ciepła, sympatyczna pozycja, która zdecydowanie poprawiła
mi humor. Czas z nią spędzony zdecydowanie nie jest zmarnowany czy
męczący. Dobra książka na odstresowanie, odreagowanie. No i już
niebawem zabiorę się za kolejne części tej serii.
Moja przygoda z Jeżycjadą rozpoczęła się 30 lat temu,od tego czasu podczytuję ten cykl i wciąż nie mam dosyć :)
OdpowiedzUsuńTak myślę czy by nie zabrać się za te książki od nowa:)
OdpowiedzUsuńIm częściej wpadam na wzmianki o tych książkach, tym bardziej mam ochotę odświeżyć z nimi swoją znajomość, lecz na razie tytuły podrzucam dziecku. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam na razie dwa tomy po wielu latach (kiedyś niektóre części czytałam, ale dziś już nie pamiętam które, więc postanowiłam zacząć od początku), więc jestem pewna, że i po "Kwiat kalafiora" sięgnę :)
OdpowiedzUsuń