Tytuł: Haiti
Autor: Marcin Wroński
Cykl: Komisarz Maciejewski
Tom: szósty
Wydawnictwo: W.A.B.
Ilość stron: 336
Ocena: 4.5/6
Skoro pisał wiersze, musiał być psychicznie
rozchwiany.
Pierwsze potkanie z Marcinem Wrońskim mam już za sobą,
choć mnie nie zachwyciło, to jednak postanowiłam się z nim
spotkać podczas Warszawskich Targów Książki oraz zapoznać się z
innymi pozycjami autora. Okazja przydarzyła się, kiedy stanęłam
przed książkami, które mam na stancji i po chwili zastanowienia
się nad lekką śródsesyjną lekturę. Wtedy właśnie wybór padł
na książkę autorstwa Marcina Wrońskiego zatytułowaną Haiti.
Akcja powieści toczy się w dwu planach: w 1938 roku i trzynaście lat później, w ponurych czasach stalinowskich. W lipcową przedwojenną niedzielę Zyga Maciejewski zostaje poinformowany przez swego podwładnego, że podczas II Krajowej Wystawy Koni Remontowych w stajennym boksie znaleziono ciało mężczyzny. Twarz ofiary jest zmasakrowana, jak gdyby denat został kopnięty przez konia. A klacz o imieniu Haiti istotnie ma ślady krwi na podkowie. Wokół tego zdarzenia wybucha zamieszanie, sprawą zainteresowanych jest mnóstwo wysoko postawionych osób, w tym książę Światopełk-Czetwertyński, właściciel konia. Czy ma rację stary lubelski doliniarz, doradzający komisarzowi, że śmierć NN to skutek wyrafinowanej zemsty? Po wielu latach, wiosną 1951 r., Maciejewski nie jest już policjantem. Niechlujny i zapuszczony pracuje jako dozorca i zajmuje się starą klaczą Haiti, która zostanie posłana do rzeźni. Przedwojenna przeszłość niespodziewanie powraca, odzywa się bliskim echem.
opis z okładki
Haiti jest szóstą częścią o komisarzu Maciejewskim
zwanym Zygą. Mam już za sobą pierwszą część zatytułowaną
Morderstwo pod cenzurą, która mnie zupełnie nie zachwyciła.
Postanowiłam jednak dać Marcinowi Wrońskiemu drugą szansą. No i
muszę przyznać, że sam pomysł na książkę jest naprawdę
ciekawy i nieszablonowy, mógłby być bardziej dopracowany, ale
jednak spodobał mi się. Język i styl pisarski... No cóż... Nie
wygórowany, niezbyt skomplikowany. W Morderstwie pod cenzurą mnie
raził i irytował, ale w Haiti już jakoś mi pasuje i odpowiada.
Ba! Nawet polubiłam (byłego już) komisarza Maciejewskiego. Już
nie wydaje mi się być taki... prostacki. Haiti mi się spodobała,
naprawdę. Jej lektura sprawiła, że się świetnie odstresowałam i
spędziłam z nią miło czas. Intryga na odpowiednim poziomie, choć
uważam, że mogłaby być trochę większa. Myślę, że wpływ na
to miało spotkanie z Marcinem Wrońskim na Warszawskich Targach
Książki oraz moja wycieczka do Lublina, o której pisałam tutaj.
Jestem wrak, kurwa zużyta, proszę pana. Poprzestaję na małym jak cholerny grecki filozof. (…) Jestem nikim, nie zauważył pan?
Czy polecam Haiti? Oczywiście. Kryminał z ciekawą
fabułą, z którą można spędzić naprawdę przyjemnie czas, a i
może zaskoczyć. Jak dla mnie pozycja mogłaby być bardziej
dopracowana pod względem fabuły (jest ok, ale mogłaby być lepsza)
oraz utrzymywania napięcia przez autora. U mnie na półce czekają
jeszcze inne książki Marcina Wrońskiego i zapewne niebawem po nie
sięgnę.
Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem.
Zachęciłaś mnie do dodania pozycji na Legimi :)
OdpowiedzUsuń