poniedziałek, 11 marca 2013

Marcowy stosik księciowy (#4/2013)


Mam Księcia który mnie tak rozpieszcza:*

Infekcja
prezent na dzień kobiet

Cmętarz zwieżąt
Christine
nikomu ani słowa
Czarny pergamin
Niechciane
Czarny dom
bez okazji



niedziela, 10 marca 2013

"Szepty zmarłych" Simon Backett

Tytuł: Szepty zmarłych
Autor: Simon Beckett
Cykl: David Hunter
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 320
Ocena: 5/6

Chociaż nikt nie podał powodu spotkania, wszyscy dobrze wiedzieliśmy, dlaczego tu jesteśmy. Problem, nawet niezwerbalizowany, wywoływał niemal namacalne napięcie w niedużym pokoju.





Wcześniej czytałam Chemię śmierci oraz Zapisane w kościach, autorstwa Simona Becketta, ostatnio miałam chrapkę na kontynuację przygód doktora Davida Huntera, a mój Książe z bajki, jakby czytając w moich myślach, postanowił mnie obdarować właśnie tę książką w dniu Walentynek, a taką ochotę na nią miałam, że nie kazała na siebie długo czekać na półce.

Szepty zmarłych są już trzecią częścią serii do dr.Hunterze, a jej akcja toczy się rok po wydarzeniach opisanych w poprzednim tomie, a ich miejscem jest Amerykański Ośrodek Badań Antropologicznych w Tennessee inaczej nazywany jest Trupią farmą, gdzie David zostaje zaproszony przez swojego przyjaciela Toma. Zadaniem naszego antropologa jest ustalenie przyczyny śmierci mężczyzny znalezionego w jednej z chatek. Ciało jest na dalszej drodze rozkładu niż wskazuje na to czas przebywania ciała w owym domku. Ciało jest zbyt rozłożone, nawet na to, że przebywało w bardzo ciepłym pomieszczeniu. David próbuje znaleźć przyczynę śmierci mężczyzny, który wcale nie okazuje się być osobą, której dane znaleźli. Podczas rozwiązywania zagadki pojawiają się kolejne ciała. Kim jest morderca i czy go znajdą?  Czy antropolog Hunter znajdzie przyczynę śmierci ofiar?  

Simon Beckett
Szepty zmarłych, moim zdaniem, są częścią o wiele lepszą niż Zapisane w kościach. O wiele więcej medycznych szczegółów, choć akcja wcale jakoś nie trzyma mocno w napięciu. Mogłoby dziać się w niej więcej, a wszystko szybciej. Simon Beckett stworzył dość ciekaw klimat, choć według mnie najlepszą częścią z tej serii jest Chemia śmieci, która jest jednocześnie początkiem. Tam jest wszystko zharmonizowane – akcja toczy się płynnie, w sprawnym tempie, odpowiednia ilość wątków i szczegółów medycznych, druga cześć jest jakby spadkiem formy i jakoś nie przemówiła do mnie ani nie zachwyciła. Odniosłam wrażenie jakby w Szeptach zmarłych autor postawił bardziej na antropologię aniżeli na rozbudowaną i trzymająca w napięciu akcję. Tego tu trochę zabrakło. Jak Chemię śmierci i Szepty zmarłych spokojnie można klasyfikować do thrillerów medycznych, tak pozycją Zapisane w kościach  miałam z tym niemały problem. Ale generalnie książka spisała się dość dobrze i jestem ciekawa jak w moich oczach zaprezentuje się Wołanie grobu. Czy polecam? Na pewno pierwszą część radze przeczytać i jeżeli spodoba się Wam ten styl i klimat – spokojnie możecie brnąć dalej.  

Tytuły części serii o dr.Hunterze
Szepty zmarłych
Wołanie grobu

piątek, 8 marca 2013

Irish cream coffie


Kiedyś poszukując inspiracji do urozmaicenia kawy otworzyłam barek, a w nim znalazłam likier Irish cream, który postanowiłam wykorzystać;)
Więc na dziś... Irish cream coffie!


ulubiona kawa
Irish cream - ok 3/4 kieliszka do wódki
mleko i cukier do smaku.

Zaparzyć kawę, dolać likier, ew.zabielić i posłodzić. Świetnie smakuje także schłodzona z kostkami lodu;)

środa, 6 marca 2013

Blask fantastyczny

Tytuł: Blask fantastyczny
Autor: Terry Pratchett
Seria: Świat Dysku
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Ilość stron: 236
Ocena: 4.5/6


Mówi się, że cisza jest przeciwieństwem hałasu. Nieprawda. Cisza jest tylko brakiem hałasu. Cisza byłaby straszliwym harmiderem w porównaniu z nagłą, cichą implozją bezdźwięczności, która trafiła magów z siłą wybuchu dmuchawca.




Niedawno mieliście okazję czytać moją recenzję Koloru magii, który był moim spotkaniem z twórczością Terry’ego Pratchetta. Podczas kolejnej wizyty w bibliotece postanowiłam wypożyczyć kolejną część opowiadającą o Świecie Dysku i połknęłam ją równie szybko jak poprzednią.

W Blasku fantastycznym głównym bohaterem po raz kolejny jest nieudolny mag imieniem Rincewind i jesteśmy świadkami pościgu za nim. Stoi za nim szalony mag Trymon, a jego powodem jest jedno z ośmiu najpotężniejszych zaklęć, które utkwiło w głowie Rincewinda, który niestety nie potrafi nad nim panować, a w dodatku został wyrzucony z Niewidzialnego Uniwersytetu. Ten ucieka przed Trymonem, a w jego przygodach towarzyszy mu, poznany w Kolorze magii, Dwuwiat, będący pierwszym turystą na Świecie Dysku. Towarzyszy im także Cohen Barbarzyńca. Rincewind zostaje magicznie ściągnięty z Kosmosu, po to, żeby odzyskać ukryte w jego umyśle Zaklęcie. Po czasie okazuje się, że nasz mag - nieudacznik po raz kolejny przypadkowo ratuje świat. Dlaczego to zaklęcie jest tak ważne? Jakie przygody ich spotkały? Co tym razem Rincewind wykombinował?
Wiadomo, że stwory z niepożądanych wszechświatów zawsze usiłują wtargnąć do naszego, gdyż stanowi on psychiczny, mieszkaniowy odpowiednik bliskich sklepów i lepszych połączeń autobusowych.
Blask fantastyczny jest kolejną książką ze Świata Dysku i muszę przyznać, że powoli zaczynam „wkręcać się” w tę serię. Tak samo jak nad Kolorem magii nie zamierzam piać nad nią zachwytami. Jest to pozycja humorystyczna, pełna satyry, można się przy niej nie raz uśmiechnąć, a Rincewind czy Dwukwiat wzbudzili moją większą sympatię. Po raz kolejny brakowało mi „tego czegoś”, czego sama nie potrafię do końca zidentyfikować. Może rzeczywiście jestem już za stara na takie pozycje? Może powinnam zacząć od środka, od innej podserii? Nie wiem. Generalnie nie jest źle i zamierzam nadal zaprzyjaźniać się ze Światem Dysku, ciekawe jak daleko dobrnę, ciekawe czy dalsze sposoby spodobają mi się jeszcze bardziej, bo jak na razie jest tendencja wzrostowa. Czy polecam? Otóż tak, ciekawy pomysł, trochę satyry, humoru, uśmiechu, czyli sposób na miłe spędzenie wieczoru. Czy są lepsze książki? No znalazło by się coś;) Ale na to nie ma co narzekać.