Tytuł: Kramer kontra Kramer
Autor: Avery Corman
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 224
Ocena: 2.5/6
Ted, przecież nie byłam złą matką.
Po prostu wtedy nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Teraz
jest inaczej.
Czy matka jest w stanie porzucić
własne dziecko? Czy jest w stanie porzucić własną rodzinę
zostawiając ich na pastwę losu nie odzywając się do niej nawet
zbyt często? Książka pt. Kramer kontra Kramer opowiada właśnie taką
historię.
Ted i Joanna Kramer są małżeństwem,
którym ledwie co urodził się syn – Billy. Według Teda wszystko
wydaje się być w porządku, jednak jego żona uznaje, że się
męczy w tym wszystkim i postanawia odejść, zostawiając
zdezorientowanego Teda z ich 4-letnim synem, który tak bardzo tęskni
za mamą. Mężczyzna stawia czoło wyzwaniom i stara się podołać
sytuacji, w której się znalazł, a nie jest mu łatwo, dodatkowo,
że traci pracę... Jednak Joanna po jakimś czasie postanawia
odzyskać swojego syna wytaczając przeciw Tedowi całą sądową
batalię... Jak skończy się ich historia? Kto stanie się opiekunem
Billy'ego?
Kramer kontra Kramer znalazła się na
mojej półce już dość dawno, ale jakoś wcześniej nie było
okazji, żeby po nią sięgnąć. Teraz po tak długim czasie w końcu
przyszła na nią kolej. I przyznam szczerze, że nawet nie słyszałam
o filmie zatytułowanym Sprawa Kramerów, który powstał na podstawie tej pozycji.
Szkoda, że nie dostałam tego, czego się spodziewałam. Oczekiwałam
wyciskającej łez historii, przez którą będę szlochać w pociągu
(nawet zaopatrzyłam się w dodatkową paczkę chusteczek
higienicznych, co by móc się ogarnąć), ale jednak książka mnie
nie poruszyła. No dobra, przyznaję, że historia jest dość
smutna, ale mnie nie osobiście jakoś szczególnie nie wzruszyła. Być może
jest to kwestia tego, że sama nie jestem matką, więc nie rozumiem
podejścia głównej bohaterki, ale myśl jaka, aż nasuwała się
pod wpływem jej zachowań była jednoznaczna – „Jak można być
taką s**ą”. Ale też i zachowanie Teda nie do końca mi nie podeszło, jego nieumiejętność zrozumienia drugiej strony, zwłaszcza w początkowym etapie.Może jestem dziwna, że tak podchodzę, ale cóż...
Bywa, tak odebrałam tę książkę, te postacie. Kramer kontra Kramer jest
napisana w sposób lekki i przyjemny w czytaniu, w sam raz do
zabrania w podróż, ale nie rzucająca na kolana. W moim odczuciu
jest to pozycja przeciętna i niezbyt wyróżniającą się ani na
plus ani na minus. Nie jest to literatura wysokich lotów i nie sądzę, żeby wyryła mi się jakoś
wybitnie w pamięci. Czy polecam? Jako lekką pozycję do pociągu
czy tramwaju – tak. Jeżeli oczekujecie wyciskacza łez, bardzo
poruszającej historii lub po prostu porządnej książki obyczajowej
– poświęćcie czas na coś innego, bo Kramer kontra Kramer was
rozczaruje.
A ja miałam nadzieję na wzruszającą powieść...
OdpowiedzUsuńPo opisie również spodziewałam się bardziej emocjonującej książki. Może film okaże się lepszy :)
OdpowiedzUsuńAż tak się to zestarzało? Książkę mam, kupiłem mając w pamięci ekranizację. Podobno taka wybitna klasyka, cóż, przeczytam, przekonam się na własnej skórze, być może i ja podpiszę się pod twoimi słowami ;)
OdpowiedzUsuńMi się książka bardzo podobała. Teda bardzo polubiłam, a i humor zawarty w tej powieści przypadł mi do gustu. Może nie postawiłabym jej najwyższej oceny, ale i tak według mnie jest godna polecenia.
OdpowiedzUsuń