Autor: Suzanne Collins
Cykl: Igrzyska śmierci
Tom: trzeci
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 376
Ocena: 3.5/6
Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej, niż rozsypać.
Czasami lubię sięgnąć po pozycję z kategorii tych magicznych,
po książki umieszczone w fantastycznych światach. W końcu nie bez przyczyny jestem
fanką Harry’ego Pottera i tego uuniwersum. Dlatego właśnie z tego powodu sięgnęłam po serię Igrzyska śmierci,
która zdobyła sporą popularność, a ja byłam ciekawa dlaczego i co w niej jest
takiego wyjątkowego. Tak aż dotarło do ostattniej części trylogii pt. Kosogłos autorstwa Suzanne Collins
Katniss Everdeen wraz z matką i siostrą mieszka w Trzynastce – legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie Kapitolu przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą. Katniss mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem – symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi.
opis wydawcy
Kosogłos to trzeci i ostatni tom z serii o Igrzyskach śmierci. Czytałam części powoli, w długich odstępach, więc trochę czasu zajęło
mi od początku do końca lektury tego cyklu. Nie zmienia to faktu, że polubiłam to
uniwersum, z trzeciej części byłam wyjątkowo ciekawa, za sprawą pewnej
piosenki, która robi furorę w Internecie – chodzi o Hanging tree. Samego filmu
nie widziałam (ani jednej części), ale to tym lepiej, bo w końcu warto najpierw
przeczytać oryginał, a dopiero później zobaczyć ekranizację.
Może wszyscy usiłują mnie chronić i dlatego mnie okłamują, dla mojego dobra. To bez znaczenia, mam serdecznie dość ludzi, którzy mnie okłamują, dla mojego dobra, bo tak naprawdę chodzi o ich dobro.
Kosogłos jest częścią zdecydowanie najsłabszą w moim
odczuciu, ale jednocześnie dość spójną i nawiązującą do tego co się działo w poprzednich
tomach, do całego uniwersum, ale jednak nie ukrywam, że fabuła najmniej ze
wszystkich przypadła mi do gustu. Mimo wszystkich powiązań i spójności – w moim
odczuciu Katniss nie jest tą samą postacią co na początku, zmieniła się. Jasne,
naturalne jest, że bohater się zmienia na przestrzeni poszczególnych tomów, ale
jednak w tym przypadku mam wrażenie, że na gorsze… Moim zdaniem, jeżeli chodzi
o akcję – tutaj dzieję się najmniej, co jest… słabe. Jest pewien powtarzalny
schemat, w którym Katniss oczywiście jest tą zwycięzcą i tą dobrą. Choć
uniwersum dość ciekawe – jednak powtarzalny jest ów schemat. Jest domknięcie
pewnych wątków, ale jednak w tej części czuję spory niedosyt.
Oczekuję zapowiedzi, że życie będzie toczyć się dalej, bez względu na to, jak poważne ponieśliśmy straty.
Kosogłos to książka stylistycznie i językowo na podobnym
poziomie, nawiązując do wcześniejszych części, ale jednak zdecydowanie
najsłabsza ze wszystkich tomów - przynajmniej w moim odczuciu. Warto
przeczytać, jako domknięcie serii i poszczególnych wątków (np. Katniss i Peeta),
ale nie ukrywam, że spodziewałam się większego efektu WOW i większego przytupu
na sam koniec, a jednak odniosłam wrażenie, że ta ostatnia część była pisana na
siłę, na fali popularności, bez dopracowania Nie wiem, może moje odczucia.
Pierwsza część – Igrzyska Śmierci spodobały mi się chyba najbardziej. Teraz tylko
chcę zobaczyć wszystkie ekranizację, żeby porównać.
Wymyślili mi rolę i chcą, żebym ją przyjęła. Mam się stać symbolem rewolucji. Kosogłosem. Nie wystarcza to, co zrobiłam w przeszłości – w trakcie Głodowych Igrzysk postawiłam się Kapitolowi stworzyłam zarzewie buntu, a teraz muszę zostać najprawdziwszą przywódczynią rebelii, jej twarzą, głosem i ucieleśnieniem.
Hanging tree
w aranżacji Studia Accantus
Mam trochę inne odczucia, bo ja właśnie odczułam ten przytup na końcu. Głównie ze względu na to, że ci dobrzy bojownicy o wolność i szczęście okazali się być takimi samymi szujami jak prezydent Snow.
OdpowiedzUsuń