Tytuł: Chata
Autor: William P. Young
Wydawnictwo: Nowa Proza
Ilość stron: 300
Ocena: 6/6
Większość nas ma swoje smutki, nieziszczone marzenia, złamane serca i straty, swoją własną "chatę". Modlę się, żebyście znaleźli tę samą łaskę, którą ja znalazłem, i żeby obecność Taty, Jezusa i Sarayu napełniła waszą wewnętrzną pustkę nieopisaną radością i chwałą.
Jak zawsze wyobrażałeś sobie Boga? Zapewne jako bezradnego starca z długą brodą, który chodzi o lasce. A co jeżeli Bóg okazuje się czarnoskórą kobietą? O tym traktuje książka Williama P. Younga pt. Chata, którą zgarnęłam ostatnio z biblioteki.
To, że z niewyobrażalnych tragedii potrafię wydobyć dobro, nie oznacza, że je reżyseruję. Nie waż się myśleć, że kiedy wykorzystuję jakąś sytuację, sama do niej doprowadziłam, albo jej potrzebowałam, żeby osiągnąć swoje cele. Rozumując w ten sposób dojdziesz do fałszywych wniosków na mój temat.Łaska nie zależy od cierpienia, ale tam, gdzie jest cierpienie, znajdziesz łaskę pod różną postacią.
Chata to pozycja, która zaczyna się jak typowy thriller – od porwania małej dziewczynki Missy, córeczki Macka. Dziecko zaginęło podczas pewnych wakacji, a niedługo potem mężczyzna dostaje dziwne zaproszenie na weekendowe spotkanie z Tatą... On zastanawia się o co chodzi, ale w końcu wybiera się w umówione miejsce. Owo spotkanie zupełnie zmienia jego życie, jego postrzeganie Boga, jego relacje z rodziną. Chata to opowieść o relacjach Bóg- człowiek, o relacjach, w których Bóg jest przyjacielem, matką – ciemnoskórą kobietą, która przyrządza rewelacyjne posiłki. Ale jak te wydarzenia mają się do zdarzeń z życia Macka? W jakiej sytuacji znajduje się mężczyzna?
Pamiętam, że o książce Chata usłyszałam kiedyś od pewnego kolegi, który był nią zafascynowany. Chodziliśmy po Krakowie, a on opowiadał o niej z błyskiem w oku, cały zafascynowany... Od tamtego czasu, od tamtego błysku w oku bardzo, bardzo, bardzo chciałam ją przeczytać. Swego czasu moja mam na nią nawet polowałam kupiła ją i zaginęła w akcji, zanim zdążyłam jej dotknąć. Ale wciąż na nią nieustanie polowałam, gdzie tylko się dało. Dlatego, kiedy zobaczyłam tę pozycję w bibliotece miejskiej we Wrocławiu czym prędzej ją zgarnęłam do swojego stosiczka, który zabrałam do domu wraz ze sobą. Czym urzekł mnie William P. Young? Po pierwsze – samym pomysłem na książkę, która okazała się bestsellerem i wręcz kultową książką, o której naprawdę wiele osób słyszało. Pomysł – cudeńko. Nie sądziłam, że thriller można połączyć z książką religijno - refleksyjną. Ale jednak jet to możliwe. No i ciekawe jest przedstawienie Boga jako ciemnoskórej kobiety, a Ducha Świętego jako ruchliwej ogrodniczki. Naprawdę ciekawe... Książka jest napisana w sposób ciekawy, porywający., a przede wszystkim bardzo życiowa, opowiadająca o codziennym rozterkach szarego człowieka – głowy rodziny.
(...)"zło" to słowo, którym opisujemy nieobecność Boga, podobnie jak używamy słowa "ciemność" na określenie braku światła albo słowa "śmierć" na określenie braku życia. Zarówno zło, jak i ciemność można zrozumieć tylko w opozycji do światła i dobra; one samodzielnie nie istnieją.
Chata Williama P. Younga jest książką doprawdy wartościową, ponieważ mówi o relacjach, nie tylko o tych międzyludzki, ale przede wszystkim o tych stosunkach Bóg – człowiek. Książkę czyta się szybko, z zapartym tchem, a kek lektura naprawdę skłania do myślenia, do zastanowienia się. Komu polecam Chatę? Każdemu, a przede wszystkim, każdemu kto ma problem z wyobrażeniem sobie Boga, z relacją z nim... Naprawdę mocna i poruszająca książka, którą mogę polecić naprawdę każdemu...
Oh, jak uwielbiam tę książkę!:) Również polecam i wręcz wciskam ją każdemu:) Łamie stereotypy i przekornie pokazuje jak Bóg jest niewyobrażalny:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być naprawdę ciekawa, ale ja wciąż odnoszę wrażenie, że nie jest ona przeznaczona dla mnie. Bynajmniej jeszcze nie teraz. Mam wrażenie, że muszę jeszcze do niej dojrzeć.
OdpowiedzUsuńBo Kocham Czytać! - blog/Facebook
Kupiłam tę książkę, ale nie wiem, czy jestem z tego zadowolona... Przed wyborem książki staram się nie wgłębiać w jej fabułę (nie raz sobie coś zaspojlerowałam) i później, jak do mnie przyszła okazało się, że jest o Bogu. W którego nie wierzę. Co nie zmienia faktu, że przeczytam i z wielką chęcią przekonam się, czy tylko wierzące osoby zachwycają nad nią, czy może jednak jest uniwersalna. Wolałabym to drugie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Wierzę w Boga, ale książka nie porwała mnie. Nie pamiętam już dlaczego, sprzedałam ja dalej, więc nie wrócę. Wiara czy niewiara raczej nie ma tu nic do rzeczy, jeśli chodzi o ty czy podoba się czy nie. Po prostu nie trafiła do mnie, a moja przyjaciółka była nią zafascynowana.
OdpowiedzUsuń