Tytuł: Sprawa podmienionego zdjęcia
Autor: Erle Stanley Gardner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 224
Ocena: 3/6
Erle Stanley Gardner jest amerykańskim pisarzem, który zadebiutował w latach '20 ubiegłego stulecia, krótkimi opowieściami detektywistycznymi. Z racji tego, że żył do 1970 i był bardzo płodnym pisarzem - wydał naprawdę mnóstwo książek, z czego w ponad osiemdziesięciu głównym bohaterem jest adwokat Perry Mason. Mając kilka książek tego autora na półce, więc w końcu postanowiłam się zabrać za jego twórczość i wybór padł na Sprawę podmienionego zdjęcia ze wspomnianym już prawnikiem w roli głównej.
Perry Mason spotyka państwa Newberry na wakacyjnym rejsie. Ona i jej mąż to nowobogaccy, którym zależy jedynie na tym, by wprowadzić córkę w odpowiednie kręgi towarzyskie. Pani Newberry podejrzewa, że mąż zdefraudował świeżo zdobyte pieniądze i zwraca się o pomoc do Masona. Kiedy jednak mąż ginie, wypadając za burtę, a przy burcie stoi żona, trzymając w ręku jego pas wypchany pieniędzmi, nawet Mason zaczyna wątpić w jej niewinność.
opis z okładki
Sprawę podmienionego zdjęcia kupiłam kiedyś w Krakowie, kiedy podczas zjazdu skończyłam wszystkie książki, które przy sobie miałam, więc wybrałam się do składu taniej książki na zakupy. Opis z okładki mnie zaintrygował, na tyle, że skusił do zakupu no i krótko później zabrałam się za lekturę... Pomysł na fabułę od początku wydawał mi się dość ciekawy, no i muszę przyznać, że się nie przeliczyłam – okazał się naprawdę interesujący, ale w moim odczuciu nie do końca wykorzystany. Była intryga, dość ekscytujący pomysł, ale bohaterowie... Hm... Jak dla mnie trochę mdli i sztampowi, a sama książka – zupełnie nie wiem na ile zapadanie mi w pamięci, bo po prostu nie rzuciła na kolana ani nie zachwyciła...
Sprawa podmienionego zdjęcia to pierwsza książka autorstwa Gardnera, z jaką miałam kontakt, ale (jak już pisałam wcześniej) wcale mnie nie zachwyciła i okazała się dość... przeciętna... Mam jeszcze kilka książek tego autora, więc pewnie jeszcze sięgnę po następne, ale już z dużo większą dozą ostrożności i sceptycyzmu. Pomysł fajny, ale nie do końca wykorzystany, niedopracowani bohaterowie, język nie wybijający się... Czy polecam? Książka jest w moim odczuciu dość przeciętna, więc czas lepiej poświęcić na jakąś lepszą pozycję.
Świetna recenzja, dzięki niej wiem, że lepiej sobie podarować tę książkę, przynajmniej na razie. Pozdrawiam nocną porą !
OdpowiedzUsuń