niedziela, 6 września 2020

"Oskarżony pluszowy M." Clifford Chase

Tytuł: Oskarżony pluszowy M.
Autor: Clifford Chase
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 256
Ocena: 2/6



...i to było tak, jak gdyby samo pragnienie - pragnienie czegokolwiek - było tylko dziwnym, śmiesznym, bolesnym tańcem.




Oskarżony pluszowy M. to książka, która przykuła moją uwagę już kilka lat temu, a sama kupiłam ją za całe 5 złotych na Warszawskich Targach Książki, które spędzałam razem z Kasią pijąc burżujskie warszawskie piwo i paląc pod Narodowym. W końcu po latach, wybierając się na Mazury – zabrałam ze sobą książkę o misiu i właśnie wtedy ją przeczytałam…

Purnosens, groteska i ostra satyra na instytucje publiczne, na głupotę i bezduszność ludzi mieszają się z liryzmem wspomnień i refleksji misia. Pluszowy miś może być bardzo niebezpieczny. Jeśli ma marzenia i duszę. Wtedy trzeba go tropić, wysłać przeciwko niemu oddział antyterrorystyczny, skuć go kajdankami, osadzić w więzieniu i sądzić całymi miesiącami, oskarżając o 9678 zbrodni. I żądać kary śmierci. Pluszowego misia należy uznać za wroga publicznego numer jeden. Bo ludzi i świat pojmował uczuciami. Bo pragnął miłości i akceptacji. Bo chciał być sobą i cieszyć się życiem.
                                                           opis wydawcy

Z książką na Mazurach

Oskarżony pluszowy M. jest książką, której recenzji nawet nie czytałam, więc nie wiedziałam czego można się po niej spodziewać, ale byłam jej ciekawa, bo jak od misia można żądać kary śmierci? Książka już od pierwszych stron wydawała mi się zupełnie nietypowa. Wiem, że w literaturze dziecięcej czy fantastycznej zabawki mogą być żywe, jednak w książkach już bardziej dorosłych czy obyczajowych wydaje się być to naprawdę absurdalne i niepojęte. Pomysł na ożywienie misia mnie zaciekawił, w końcu coś przykuło moją uwagę, ale jednak cała realizacja wypadła już zdecydowanie gorzej. Zupełnie nie potrafiłam się wciągnąć, a styl pisania był tak drętwy, że po prostu się męczyłam podczas lektury. Choć książka nie jest obszerna i do przeczytania za przysłowiowym jednym przysiadem, ale jej lektura zajęła mi zdecydowanie więcej czasu, bo obiecałam sobie ją skończyć. Winkie – główny bohater historii – jest postacią dość ciekawą, najlepiej wykreowaną i z naprawdę dużym potencjałem, ale cała otoczka jest w moim odczuciu dość marnie zrealizowana. Cała książka ma generalnie potencjał, ale całość jest sumarycznie ciężka do przełknięcia. Może i jest w prześmiewczy sposób pokazany proces sądowy i szukanie winy, ale wciąż brak tu obiecanych wzruszeń i opowieści o miłości, akceptacji czy cieszenia się życiem. 

Bo skoro naprawdę tak wygląda jego przeznaczenie, zadawał sobie w duchu pytanie - tak jak zawsze, kiedy dotarł do tego punktu, jak gdyby to pytanie mogło go zbawić - to czego życie go nauczyło?
- Po pierwsze - odpowiedział sam sobie, bez zmrużenia powiek, niemal czekając na cios: - Miłość zostanie ukarana. Po drugie... Ale nie wiedział jeszcze, co po drugie.

Oskarżony pluszowy M. to książka, która ma zdecydowanie potencjał, ale zupełnie przez autora niewykorzystany. Choć jest to pozycja niezbyt obszerna to jej lektura niemiłosiernie mi się dłużyła i była dość męcząca. Język, realizacja pomysłu i zamierzona groteska – coś tutaj nie wyszło. Jeżeli zamierzasz po nią sięgnąć – zdecydowanie odradzam. Ani wzruszeń, ni satyry czy groteski, ni wciągającej akcji… Naprawdę nie warto. W moim odczuciu zdecydowanie szkoda czasu, a tyle dobrych książek do przeczytania czeka.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że ta książka to taka klapa. Ale w sumie czytając opis pomyślałam sobie, że tego można się spodziewać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że się rozczarowałaś. Niestety i na takie ksiażki trafiamy czytając :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)