Skoro nikomu nie był potrzebny, to tym bardziej sam nie potrzebował nikogo.
Do przeczytania jakiejkolwiek książki Maxa Czornyja zbierałam się już kilkukrotnie, do różnych tytułów. W końcu jednak dzięki wyzwaniu Abecadło z pieca spadło zmotywowałam się po raz kolejny i zabrałam się za pozycję pt. Wielbiciel i skończyłam ją bardzo szybko. Czas na recenzję!
Trzy różne osoby, trzy różne historie, jedna obsesja.W kulminacyjnym momencie kampanii wyborczej ginie kandydatka na prezydenta. Wstępne ustalenia nie dają odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy było to samobójstwo, czy morderstwo? Tymczasem z przydomowego ogrodu kontrkandydata zmarłej zostaje porwana jego kilkuletnia córka. Wydaje się, że za wszystkie sznurki pociąga jedna osoba. Kim jest? Patologicznym prześladowcą, podglądaczem czy bezwzględnym mordercą? Co miała na celu od wielu lat opracowując swój chory plan? Prawdziwy Wielbiciel chce stać się tym, kogo wielbi. Wie wszystko i nie można przed nim uciec.opis wydawcy
Wielu psychopatów sprawdzało psychiczną wytrzymałość swoich ofiar. Tak działali też zwykli domowi kaci, dręczący swoje żony, mężów lub dzieci. Nie chodziło im o przełamanie barier, ale o sprawdzenie, czy mogą to zrobić.
Po skończonej lekturę Wielbiciela mam dość ambiwalentne odczucia. Nie zachwyciłam się, ale również nie zanudziłam się i nie uważam jej za dno, choć zdecydowanie oczekiwałam czegoś lepszego. Okazało się, że to po prostu zwyczajne, niezbyt wygórowane i średnio zrealizowane czytadło, przynajmniej dla mnie. Osobiście zamierzam sięgnąć jeszcze po jakieś książki z bibliografii Czornyja, żeby przekonać się czy to wyjątek czy reguła. Jednak jak dla mnie ta konkretna pozycja jest zwyczajnie przeciętna i niewyróżniająca się, ale cieszę się, że ją przeczytałam robiąc pierwszy krok w przygodzie z twórczością tego autora.
Ja polecam "Grzech" autora :)
OdpowiedzUsuńW ogóle nie ciągnie mnie do książek tego autora. To raczej nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńMam na półce kilka książek z serii o komisarzu Eryku Deryło, więc to od nich zacznę przygodę z autorem. Do "Wielbiciela" na razie mnie nie ciągnie. Szkoda, że to pierwsze spotkanie nie okazało się dla Ciebie bardziej satysfakcjonujące :)
OdpowiedzUsuń