wtorek, 25 lutego 2014

"Śmierć nie ulega przedawnieniu" Friedrich Ani

Tytuł: Śmierć nie ulega przedawnieniu
Autor: Friedrich Ani
Wydawnictwo: Czarne
Ilość stron: 268
Ocena: 1/6


I nikt, kto nie jest obecny w sobie, nie jest obecny w świecie. Ja tylko udawałem. Możesz wyobrazić sobie strach, który ogarnia człowieka, gdy pewnej nocy pojmuje swoje prawdziwe uczucia i myśli?






Książki wydawnictwa wywarły na mnie spore wrażenie, a wśród nich znalazł się Hipnotyzer, Farma lalek czy książki rodzeństwa Hammer, dlatego kiedy zauważyłam w bibliotece kolejny kryminał tego wydawnictwa wypożyczyłam go bez wahania i mając względem niego już pewne oczekiwania... Szkoda, że wyszło jak wyszło.

Śmierć nie ulega przedawnieniu to historia zaginięcia dziewczynki (o ileż takich historii wśród kryminałów!). Jej matka krótko po jej stracie wykupuje miejsce na cmentarzu i stawia tam grób, ale bez ciała. Po 6 latach od zniknięcia nadkomisarz Polonius Fischer dostaje list od kolegi z klasy owej dziewczynki, który twierdzi, że ją widział. Czy naprawdę ją spotkał? Czy dziewczynka słusznie zostaje uznana za zmarłą? Czy upośledzony mężczyzna został słusznie skazany na więzienie? Co z tego wszystkiego wyniknie?

Śmierć nie ulega przedawnieniu to chyba pierwszy kryminał przy którym tak się nudziłam. Naprawdę. Nie tego się spodziewałam sięgając po tę książkę. Akcja się toczy, toczy i rozkręcić się nie może. Jej tempo jest niczym popołudniowa sjesta w upalne popołudnie, w trakcie której ruch zamiera i nie urozmaica jej ani odrobina wiatru czy jakiegokolwiek ruchu. Co do samego pomysłu. Filmów, książek czy seriali, w których zaginiona osoba po latach się odnajduje jest całe mnóstwo, więc nie jest to odkrycie Ameryki. I nie dość, że sama koncepcja na książki jest dość oklepana, to jeszcze niewykorzystana. Autor lawiruje pomiędzy zniknięciem, a... nie wiadomo czym. Tak jakby chciał, a nie mógł albo mógł a nie chciał. Niby próbuje rozwiązać sprawę do końca, raz się zbliża, raz oddala, jest mdły i kręci się w książce wokół jakiegoś bliżej nieoreślonego punku, którym zdecydowanie NIE jest śledztwo. A w dodatku wykreowanie postaci moim zdaniem też nie zachwyca i nie powala. I jeszcze wszystko jest napisane prostym, banalnym językiem. Jak dla mnie jest to książka nudna, bez potencjału, a czytanie jej to zupełna strata czasu. Nie znalazłam w niej nic, co by przykuło moją uwagę i zachwyciło. Ani tocząca się szybko akcja, ani ciekawy pomysł na fabułę, ani interesujący bohaterowie, ani język. NIC. Nie ma co się rozpisywać. Szkoda na nią czasu, siły, a tym bardziej pieniędzy. Jeżeli jeszcze się zastanawiasz – odłóż ją czym prędzej;)

4 komentarze:

  1. Nie cierpię takich nudnych książek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż tak nieciekawe, jedynka? Przykre, bo miałem książkę na swojej liście zakupów, czekałem tylko na jakąś promocję/trafienia do tanich księgarni ;-) No nic, wywalam, za takiego gniota nie warto dać chyba nawet kilku złociszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, też tak ostatnio trafiłam ;)
    Kryminał, który jest nudny to chyba najgorsza rzecz...
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka - świetna! Tytuł - zachęca! Opis - niczego sobie! A co z treścią? Tego nwm. ale z twojej recenzji wynika, ze nie jest dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)