Sesja coraz bliżej, więc chciałabym Wam przedstawić moje sposoby na naukę;)
Z góry zaznaczam, że jestem wzrokowcem, a moje studia (Technologia żywności i żywienie człowieka) to zacna mieszanka wkuwania (np. z biochemii), zadań (np. z matematyki lub chemii fizycznej) oraz mnóstwa zajęć w laboratorium;)
1.Robienie własnych notatek
egzamin – lubię mieć własne notatki. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że podczas pisania już coś cokolwiek zostaje w głowie. Pisanie jest częścią nauki. Poza tym o wiele lepiej uczy mi się z notatek uporządkowanych według mojego toku myślenia, napisanych moim własnym pismem, aniżeli kserowane i pisane jakimś dziwnym, niezrozumiałym językiem. Układam informację w swoje własne schematy, tabelki itp. Na przykład zamiast szukać informacji o witaminach w całym podręczniku, skonstruowałam sobie własną tabelkę z wszystkimi witaminkami w jednym miejscu – wzory chemiczne, dawki, źródło i inne tego typu rzeczy.
2.Kolory!
Tak, to niezwykle ważna rzecz. Notatki – nieważne czy pisane przeze mnie czy kserowane, drukowane zaznaczam kolorami;) Tylko trzeba uważać, żeby nie przesadzić;) Zaznaczam tylko najważniejsze rzeczy – trudniejsze słowa, nagłówki. Wszystko, po to, żeby łatwiej odnaleźć wzrokiem konkretną definicję czy cokolwiek innego;) Kolorowe schematy, definicje czy długopisy!
3.Fiszki
Są idealne do nauki słówek z języka obcego (od kiedy je odkryłam nigdy nie mam ocen gorszych niż 4 ze słownictwa;). Ale także świetnie się nadają do uczenia się wzorów chemicznych czy definicji. Zasada jest taka sama, jak przy językach obcych – z jednej strony kartki nazwa, a z drugiej wzór czy definicja;) Małe, poręczne, idealne do nauki czy powtarzania na przystanku, w tramwaju, na wykładzie czy w pociągu;) zmieszczą się w piórniku, w kieszeni – wszędzie;)
4.Skojarzenia
Dobry sposób z tych przedmiotów, gdzie jest dużo wkuwania. Skojarzenie wzoru chemicznego z zapachem wydzielanym przez daną substancję albo definicji z anegdotką wykładowcy. Nie zawsze można coś znaleźć, ale są bardzo pomocne;)
Tak się czuję, gdy uczę się skojarzeniami;) |
5.Zadania
Matematyka, chemia fizyczna czy fizyka to przedmioty, z których bez rozwiązywania zadań się nie obędzie. Na studiach stosowaliśmy zasadę tysiąca – zrobisz 999 zadań, to 1000 bez problemu zrobisz. Nie uczyć się przykładowych rozwiązań na pamięć, ale rozwiązywać zadania, tłuc, tłuc, tłuc... nie rozumiesz? Wujek youtube i profesor Google służą pomocą z klarownym wyjaśnieniem pojęć. Jednak same pojęcia to nie wszystko – najważniejsza jest praktyka i mnóstwo rozwiązanych zadań. Samemu rozwiązać setki równań kwadratowych, zadań z redoksów, zadań z arkuszy maturalnych. Wszędzie obowiązuje zasada tysiąca. I nie ma bata. Inaczej się nie nauczysz, nie ma szans. Tylko na to potrzeba czasu, bo noc jest długa a zadań tysiące.
6.Jak najmniej rozpraszaczy
Tak to działa. Wyłącz telefon, wyłącz Facebooka, zawieś bloga czy pochowaj książki beletrystyczne jeżeli trzeba. Wyłącz Skype i muzykę (wyjątek to RMF Classic czy coś w ten deseń, ale i tak nie zawsze). Im mniej rozpraszaczy – tym łatwiej się skupić i szybciej nauczyć danego materiału.
7.Mózgo-wspomagacze
Jeżeli już mowa o skupieniu. Nie wyobrażam sobie nauki bez kawy. Zwłaszcza, jeżeli sen jest towarem deficytowym. Jednak kawa wypłukuje magnez. Z tego powodu właśnie warto zaopatrzyć się w preparaty z magnezem (np.tabletki musujące) oraz produkty bogate w magnez oraz kwasy omega 3 (jako technolog żywności polecam magnez, orzechy włoskie, gorzkie kakao oraz gorzką czekoladę powyżej 70% zawartości kakao)
8.Restart mózgu
Zauważyłam u siebie, że podczas nocnych maratonów naukowych (zwłaszcza z chemią pod każdą postacią) około 1-2 w nocy włącza mi się potrzeba restartu, odpoczynku. W takich momentach włączam Youtube i piosenkę... Hera koka hasz LSD. Wiem, że to może durne i infantylne, ale po 2-3 krotnym odsłuchaniu tej piosenki, wraca wigor i chęć do nauki;) czasem przewijają się także inne;)
9.Przerwy
Ważne są dla mnie przerwy, żeby dym uszu nie zaczął lecieć. Dlatego co 45-60 minut idę albo do toalety, albo po kolejny kubek kawy/herbaty, ewentualnie kilka ćwiczeń – kilka pajacyków, podskoków czy przysiadów.
A jakie są Wasze sprawdzone sposoby na naukę?
Jak się uczycie?
Czy któreś z moich Wam się przydadzą?
Dzielcie się!
Czekam na Wasze komentarze!
Dopiero za 3 razem dostałaś się na technologię żywności, czy chciałaś iść na coś innego ?
OdpowiedzUsuńchciałam iść na coś innego;)
UsuńSiedziałam rok w domu, poprawiałam maturę, poszłam na technologię i po 1. roku poprawiałam maturę jeszcze raz;)
Ja na każdy przedmiot mam trochę inny sposób na naukę. Np. na historię czytam z podręcznika, podkreślam najważniejsze rzeczy, a potem te podkreślone jeszcze trochę skracam i przepisuję po kolei w punktach na osobną kartkę ;] Z chemii jestem taka średnia, ale dobra na tle klasy i uczę się podczas korków z osobami z klasy gdzie uczę innych. Uczę kogoś i jednocześnie powtarzam ;D Polski rozumiem, uczyć się nie muszę. Matematyka to jest porażka. Żeby rozwiązywać zadania trzeba umieć rozwiązać chociaż jedno a ja nie umiem prawie wogóle ;) Już nie pamiętam kiedy ostatnio odrobiłam pracę domową z matmy.. I jeszcze żeby dobrze się nauczyć to muszę mieć porządek, bo jestem strasznie zła i niczego nie mogę nauczyć się w bałaganie. Muzyka mnie rozprasza ;]
OdpowiedzUsuńNa matmę miałam sposób - oglądałam filmiki na youtube, robiłam z tego notatki i tak się uczyłam;) Na pozimie akademicki eTrapez ma genialne filmy;) Egzamin z matmy zdnay;)
UsuńNawet całki ogarnęłam;)
Ten temat już mnie (całe szczęście/niestety) nie dotyczy... Ale jakiegoś określonego sposobu na naukę nie miałam. Z drugiej strony jak mogłabym go mieć, skoro do egzaminów uczyłam się tak jakoś dzień wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńJa robię notatki. Mam maturę z wosu i historii. Na ten drugi notatki łatwo się robi. Na wos zaś muszę być na bieżąco z mediami. U mnie tłuczenie zadań z matmy nie pomaga. Niestety, łatwiej matematyki uczy mi się, kiedy np. słucham nagrania z lekcją (pełno tego na yt) albo robienie innych przedmiotów z muzyką. Inaczej nie potrafię.
OdpowiedzUsuń