Głupek zawsze znajdzie kogoś głupszego od siebie, kto zechce go podziwiać.
Postać Sherlocka Holmesa jest postacią tak ikoniczną i tak mocno zakorzeniona w naszej kulturze, że chyba każdy wie kim on jest czy to, że miał on współlokatora i przyjaciela Watsona. Na kanwie opowieści o najsłynniejszym detektywie w historii powstało całe mnóstwo interpretacji – zarówno książkowych, jak i filmowych czy serialowych (tutaj polecam Elementary czy Sherlock). Pierwszą część przygód detektywa-konsultanta czytałam jakieś 10 lat temu, a od tamtego czasu już niewiele pamiętałam z tej historii, więc postanowiłam zapoznać się znią jeszcze raz, więc w końcu czas najwyższy na moją opinię o Studium w szkarłacie.
Pierwsze spotkanie doktora Watsona i Sherlocka Holmesa. Na prośbę Scotland Yardu prowadzą śledztwo dotyczące dwóch niezwykłych zbrodni w Londynie. Odkrywają tajemnicze napisy krwią na ścianie. Ślady prowadzą wiele lat w przeszłość do Ameryki, sekty mormonów i zemsty za zło sprzed wielu lat. Prowadzone śledztwo kończy się zaskakującym zakończeniem. opis wydawcy
Studium w szkarłacie jest pierwszą opowieścią o najsłynniejszym detektywie i jednocześnie historią poznania się Sherlocka i Watsona (tutaj zawsze przed oczami mam Benedicta Cumberbatcha i Martina Freemana). Książka jest podzielona na dwie zasadnicze części – pierwsza jest napisana z perspektywy dr Watsona i opisuje poznanie się dwóch panów i znalezienie zwłok, śledztwo i całą resztę, natomiast druga – jest opowieścią o tym, jak do tego doszło. Całość jest napisana bardzo charakterystycznym językiem, który mi osobiście zdecydowanie przypadł do gustu – nie ma skomplikowanych i niezrozumiałych zwrotów, ale jednocześnie jest w nim coś wyrafinowanego, takiego… fascynującego. Autor umieścił w tej pozycji dość szczegółowe charakterystyki obu głównych bohaterów, świetnie wprowadzając czytelnika w świat Baker Street 221b, co sprawia, że od książki nie można się oderwać. Intryga stworzona przez Doyla jest naprawdę na wysokim poziomie i jest odpowiednio dawkowana, chociaż w drugiej książki tłumaczącej motywy zbrodni jest jej zdecydowanie mniej, nie zmienia to faktu, że i z nią zapoznawałam się z wielką ciekawością. Mimo że nie przepadam za grą aktorską Szyca – tutaj w roli lektora sprawdził się naprawdę świetnie!
Błędem jest utożsamiać dziwne z tajemniczym. Najpospolitsza zbrodnia często może być najbardziej tajemnicza, jeśli nie ma w niej żadnej nowej czy specjalnej cechy, z której dałoby się wydedukować prawdę.
Studium w szkarłacie jest powieścią zdecydowanie wartą przeczytania – ciekawe, barwne postacie, intryga i ciekawa historia. Moim zdaniem istne crème de la crème kryminału i czysta klasyka, dzięki której można zrozumieć wiele współczesnych dzieł. Naprawdę polecam, nie ma się do czego przyczepić!
Uważam, że mózg człowieka to małe, puste pomieszczenie, które powinieneś umeblować przedmiotami według swojego wyboru. Tylko głupiec mebluje je wszystkimi sprzętami, które wpadną mu pod rękę, w wyniku czego wiedza, która mogłaby być dla niego przydatna, jest przytłoczona lub w najlepszym przypadku zmieszana z mnóstwem innych rzeczy. Przez to ma problem, gdy chce z niej skorzystać. Człowiek wprawny jest bardzo staranny w doborze umeblowania swojego mózgu.
Czy wiesz, że… dr House jest w wzorowany na Sherlocku Holmesie?
Benedict Cumberbatch i Martin Freeman jako Sherlock Holmes i dr Watson |
Mam już u siebie, ale jeszcze nie przeczytałam. Muszę nadrobić :)
OdpowiedzUsuńLubię tę postać, wiec chętnie poznam i tę historię.
OdpowiedzUsuńSherlocka bardzo lubię, jego postać zawsze mnie intrygowała :) Książki Doyle'a czytałam jakiś czas temu i miło wspominam.
OdpowiedzUsuń