sobota, 10 listopada 2012

Jedyna Szansa

Tytuł: Jedyna Szansa
Autor: Harlan Coben
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 416
Ocena: 3/6



Kiedy zostajesz rodzicem, strach staje się twoim nieodłącznym towarzyszem. I nigdy cię nie opuszcza.







Nie da się ukryć tego, że  od samego początku mojej przygody z Cobenem bardzo go polubiłam i zawsze z wielką sympatią i przyjemnością je czytałam. Do tej podeszłam z takim samym zapałem, zwłaszcza, że dostałam ją od mojego wspaniałego i rozpieszczającego w kwestii książek Księcia z bajki.

W Jedynej szansie poznajemy chirurga plastycznego Marca Seidmana, który jest człowiekiem, który nigdy nie miał wrogów. Kiedy zostaje postrzelony, od razu pomyślał o swojej kilkumiesięcznej córeczce. Po dwóch strzałach traci przytomność i zapada w śpiączkę. Kiedy się z niej wybudza dowiaduje się, że jego żona nie żyje, a córeczka zaginęła. Kiedy porywacze zgłaszają się po okup, Marc zdobywa pieniądze i mimo przekazanych pieniędzy ku jego rozczarowaniu nie odzyskuje dziecka. Po tym całym incydencie traci już całą nadzieję na to, że kiedykolwiek zobaczy już swoją córeczkę. Ale jednak po osiemnastu miesiącach, pojawia się promyk nadziei. Czy to możliwe? Czy odzyska córkę? Czy jest na to jeszcze jakaś szansa? Czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy i przytuli? Czy ona w ogóle jeszcze żyje?

Do Jedynej szansy podeszłam z takim samym zapałem jak do wcześniejszych książek autora, które naprawdę mi się podobały i o od tej wymagałam tego samego, jednak zamiast tego nadeszło rozczarowanie ową książką. Moim zdaniem pomysł na akcję jest już oklepany, znany już z wielu filmów czy innych książek sensacyjnych. Fakt, pozycję przeczytałam w tempie piorunującym tempie, ale przyznam, że książka nie zachwyca. Takie ot czytadło, które niewiele wnosi. Czytając inne książki autora, po tej spodziewałam się czegoś lepszego. Ale powoli już stwierdzam, że książki Cobena są oklepane. Coś co mi się najbardziej podoba w jego książkach i cykl o Myronie Bolitarze, przede wszystkim świetne skonstruowane postacie Myrona i jego przyjaciela Wina. Ale już akcje książek nie są tak ciekawie skonstruowane, jak miałam okres czytania książek tego autora to książki tak jakby zaczęły mi się zlewać i mylić. Jedna książka podobna do drugiej. Ta nie zachwyca, nie powala. Zakończenie nie jest zaskakujące. Jeżeli chcecie poczytać Cobena, to na pewno nie tą książkę, która   jest dość  przeciętna. Autor ma zdecydowanie lepsze pozycje w swojej bibliografii. 

4 komentarze:

  1. Mistrz w swoim fachu. "Jedynej szansy" nie czytałam jeszcze. Sądząc po recenzji książka nie rzuca na kolana, co w przypadku Cobena jest zaskakujące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że nie czytałam jeszcze Cobena. Jednak jako pierwszą książkę tego autora wybiorę coś innego niż "Jedyną szansę".
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coben jest nierówny, to fakt. :)

    Zapraszam do zabawy:
    http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-odsona-pierwsza.html

    Co prawda widziałam, że brałaś już udział, ale może masz ochotę na jeszcze kilka pytań? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki Harlana Cobena. Nie zwróciłam jeszcze uwagi na to, o czym wspominasz, ale przeczytałam kilka jego książek.
    Tę książkę czytałam jako pierwszą tego autora i bardzo podobała mi się ; )
    Pozdrawiam ;>

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)