Tytuł: Czyste sumienie
Autor: Charlaine Harris
Seria: Lily
Bard
Tom: czwarty
Wydawnictwo: Znak literanova
Ilość stron: 256
Ocena: 4/6
Wydawnictwo: Znak literanova
Ilość stron: 256
Ocena: 4/6
Nie potrafimy opuścić tego świata
bez pozostawienia po sobie mnóstwa rzeczy. Nigdy nie znikamy stąd
tak nieskazitelni jak się pojawiliśmy.
Charlaine Harris jest jedną z tych
autorek, o której trudno nie słyszeć z książkowym świecie.
Najbardziej wsławiła się ona swoim cyklem Sookie Stackhouse, który
opowiada o wampirach, jednak o serii z Lily Bard też wcale cicho nie
było i co chwilę na blogach można przeczytać recenzje książek
opowiadających historie tej bohaterki.
Czyste sumienie jest czwartym tomem w
swojej serii, jak na razie w Polsce kolejny tom się jeszcze nie
ukazał. Z wcześniejszych tomów czytałam tylko drugi – Czyste szaleństwo. Dlaczego tak? Bo takie tomy dostałam od mojego
Ukochanego. W tym tomie nasza trenująca karate sprzątaczka - Lily
Bard znajduje zwłoki kobiety, która bardzo mocno lubiła mężczyzn.
Musi mieć niebywałe szczęście, czy jakkolwiek to nazwać, skoro
tak jak w drugim (przypuszczam, że w pozostałych również) po raz
kolejny w niewielkiej miejscowości znajduje zwłoki. Kto jest
zabójcą? I jak do jego znalezienia przyczyni się nasza dzielna
sprzątaczka?
Czyste sumienie jest pozycją lekką,
idealną do odstresowania się w wakacje, jednak nie jest to kryminał
wysokich lotów. Czyta się dość przyjemnie, fakt, jednak irytowało
mnie momentami to, że na pierwszym planie zamiast wątku
kryminalnego, pojawiały się prywatne rozterki Lily, zwłaszcza to
jaka jest ona samotna oraz to, że w domach których ma sprzątać,
jest bałagan (bo chyba za sprzątanie jej płacą, prawda?). No
cóż... Sam watek kryminalny. No ciekawy, tu porzucony samochód w
lesie, tu zwłoki kobiety, z butelką pomiędzy nogami. Zakończenie
dość banalne, jednak w owej banalności mnie zaskoczyło.
Najbardziej barwną postacią okazała się zamordowana kobieta,
która nawet ze swoim zachowaniem i rozwiązłością wzbudzała
sympatię i dało się ją polubić. Nasza główna bohaterka przy
niej wypadała już nieco gorzej, bardziej sztampowo i nijako. Miałam
momenty, że nie wiedziałam o co chodzi, ale to zapewne przez to, że
nie czytałam ani pierwszego ani trzeciego tomu. Na szczęście
takich chwil było niewiele. Czy było napięcie? Jak już
wspominałam pomysł na intrygę całkiem ciekawy, choć nie do końca
wykorzystany, do tego z napięciem było tu różnie. Nie zmienia to
faktu, że miło spędziłam z tą pozycją czas. Po przeczytaniu
stwierdzam, że tytuł jest generalnie średnio adekwatny do tego, o
czym opowiada książka, która wśród swoich mniejszych czy
większych wad wyróżnia się lekkim i przyjemnym piórem.
Czy polecam? Jako lekki kryminał i
czytadełko, jako swoisty czasoumilacz i odstresowanie urlopowe –
zdecydowanie. Jednak jako ambitniejszą literaturę, której zagadka
zmusza do wytężonego myślenia, rozwiązania jej i nadążania za
przestępcą – już niekoniecznie. Jednak w moich oczach wypada zdecydowanie lepiej niż Czyste szaleństwo.
Jak będę miała ochotę na prosty kryminał to się za nią rozejrzę:)
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, iż nie przepadam za jej książkami...odstraszyła mnie lodowatym grobem...ale recenzja świetna! Pozdrawiam i zapraszam do siebie MK Gotuje i MK Czytuje xxx
OdpowiedzUsuń