Tytuł: Proces
Autor: Franz Kafka
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Ilość stron: 191
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Ilość stron: 191
Ocena: 3/6
Ale na gardle jego spoczęły ręce
jednego z panów, gdy drugi tymczasem wepchnął mu nóż w serce i
dwa razy w nim obrócił. Gasnącymi oczyma widział jeszcze K., jak
panowie blisko, przed jego twarzą, policzek przy policzku, śledzili
ostateczne rozstrzygnięcie. "Jak pies!" - powiedział do
siebie. Było tak, jak gdyby wstyd miał go przeżyć.
O Procesie Kafki słyszał chyba każdy,
w końcu to jego najbardziej znane dzieło będące w dodatku lekturą
szkolną. Ja osobiście dojrzałam do niej dopiero teraz. No trochę
późno, no ale cóż... Lepiej późno niż wcale;)
W Procesie poznajemy Józefa K.,
będącego głównym bohaterem książki. Jest on do bólu samotnym
kawalerem pracującym w banku w nieznanym z nazwy mieście. Któregoś
dnia porządek jego dnia burzy wizyta urzędników, którzy informują
naszego głównego bohatera nie podając nawet przyczyny. I tak
właśnie rozpoczyna się roczny proces Józefa K., który nie ma
bladego pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Próbuje się połapać,
zrozumieć... Do czego dojdzie? Jak ten proces się skończy? O co
tak naprawdę chodziło urzędnikom?
Zdumiewa wprost, że jedno życie ludzkie wystarcza, aby ogarnąć tyle sprzeczności i móc jeszcze pracować z jakimś rezultatem.
Proces to książka, którą
teoretycznie powinnam przeczytać już dawno, jako lekturę
obowiązkową w szkole, ale jednak tak się nie stało. Nie przykuła wystarczająco
mojej uwagi, nie dojrzałam do niej, aż do teraz, kiedy postanowiłam
nadrobić zaległości. Trzeba przyznać, że na przestrzeni historii
Proces jest pozycją wyjątkową, bo w sposób symboliczny
przedstawiająca pewne polityczne schematy działania. Nie dość, że
jest opowieścią o totalitaryzmie, to jeszcze mówi o samotności
głównego bohatera i podejmuje temat winy i kary. Przede wszystkim
opisuje problem wolności jednostki, która w tym momencie jest mocno
ograniczona. Bezsprzecznie są to tematy ważne, jednak nie zmienia
to faktu, że Proces mnie do siebie nie przekonał. Wiem, że absurd
i przekoloryzowanie w tej książce był zamierzone, jednak momentami
to aż raziło i irytowało, przez nadmierną ich kumulacje na tak
niewielkiej ilości stron. Tak samo denerwująco działała na mnie
postać Józefa K., który był zupełnie pozbawiony jakichkolwiek
emocji. Zachowywał się jakby był jakimś mutantem czy robotem,
który nie wie co to są uczucia, jakby mu były zupełnie obce.
Książka przygnębiająca, która powinna się znaleźć na liście
lektur obowiązkowych wszystkich urzędników... Do mnie książka
nie przekonała. Choć niewątpliwie ważna, to w świecie pełnym
absurdów i chorej do bólu biurokracji i papierologii wolę
przeczytać coś, co pozwoli mi się od tego oderwać, a nie jeszcze
pogłębi przygnębienie szarą rzeczywistością.
Słyszałam o niej, ale jeszcze nie czytałam. Nie wiem, czy mam ochotę to zmieniać:)
OdpowiedzUsuńKafki nie czyta się dla przyjemności :)
OdpowiedzUsuńRaczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń