27 - 30 października odbyły się 20. Międzynarodowe targi Książki w Krakowie, których postanowiłam nie przepuścić.
Po perturbacjach ze znalezieniem i zarezerwowaniem noclegu, w czwartek 27 października wsiadłam w ranny pociąg do Lublińca, gdzie miałam przesiadkę w pociąg jadący do Krakowa...
Po raz pierwszy od kilku lat postanowiłam spakować się w walizkę, zamiast w plecak.
No i tu podczas przesiadki na dworcu w Lublińcu - niespodzianka w postaci urwanej rączki od walizki....
Jednak nie po to brałam walizkę na kółkach, żeby ją nosić w ręce.
A poza tym jestem inżynierem przyszłym niedoszłym, więc zabrałam się za jakieś prowizoryczne rozwiązanie.
Ale zadziałało;)
Po zameldowaniu się w hotelu (ciut za bardzo postkomunistycznym jak dla mnie), pojechałam po niepełnosprawnego kolegę - poetę, żeby wraz z nim wybrać się na Targi...
No i cały czwartek i piątek krążyłam z Wiktorem po stoiskach nie mając za bardzo czasu na robienie zdjęć...
No i tak minęły mi pierwsze dwa dni Targów.
Już niebawem kolejne zdjęcia.
Kto z Was był, w czwartek i piątek?
Byłam w piątkowe popołudnie, ale nie kojarzę Was... :(
OdpowiedzUsuńA co do walizki - grunt to sobie radzić w najtrudniejszych chwilach.
Zbiję Cię!!
OdpowiedzUsuń