czwartek, 15 września 2022

"Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy" Laura Priestess

Tytuł: Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy
Autor: Laura Priestess
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 400
Ocena: 3/6

Nikt nie zadaje takich pytań, bo wszyscy wiedzą, że klepanie kobiety po pośladkach to molestowanie. Natomiast gdy mowa o dzieciach, klapsy w pupę nie gorszą, nie wywołują rumieńców.




Ostatnimi czasy chętnie sięgam po szeroko pojętą literaturę faktu, szczególnie bliska jest mi tematyka związana z molestowaniem (#metoo). Parę razy mignęła mi w blogosferze książka tego gatunku autorstwa Laury Priestess pt. Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy i to właśnie za nią postanowiłam się niedawno zabrać. Zapraszam na recenzję!

Poruszająca książka o niełatwej tematyce, spisana na podstawie przeżyć i doświadczeń autorki, która zgodziła się wpuścić czytelnika do najbardziej intymnych zakamarków swojej duszy. Autorka porusza trudny temat wpływu bicia, którego doświadczała w dzieciństwie, często w miejsca intymne, na jej późniejsze problemy z seksualnością. Dopiero kiedy dorosła, zrozumiała i uświadomiła sobie, że jako dziecko była „seksualnie dojrzałą kobietą uwięzioną w ciele małej dziewczynki”.                                                                                                              z opisu wydawcy

Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy to książka, której byłam ciekawa – w sumie byłam ciekawa losów autorki i tego jak poradziła sobie z traumą. Nie oczekiwałam względem niej niczego konkretnego, byłam po prostu ciekawa i otwarta na tę historię. Jednak muszę przyznać, że skończyłam ją z mieszanymi odczuciami. Jasne - zgadzam się z autorką, że zarówno klaps, jak i wykorzystywanie seksualne, przekraczanie granic dziecka są karygodne. Jednak miała być książka o molestowaniu, a jest o dawaniu klapsów. Ponadto całość jest napisana w sposób bardzo chaotyczny, jakby zupełnie bez planu, bez ładu czy składu, bez usystematyzowania treści. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że autorka w kółko i wciąż powtarza jedno i to samo, w tym samym schemacie – klaps pobudza do dziecięcej masturbacji, a to w dorosłym życiu do zamiłowania BDSM. Ponadto odniosłam wrażenie, że autorka tak naprawdę nie przepracowała swojej traumy, a w swojej książce jedynie chciała wywołać do tablicy wszystkich rodziców, nauczycieli i opiekunów, którzy pochwalają klapsy, a także przedstawicieli Kościoła katolickiego, jakby właśnie to miało ją uzdrowić. Temat książki – może i ciekawy, i ważny, ale zrealizowany dość przeciętnie, a szkoda. 

Granic dziecka nie powinno się przekraczać w żadnych formach – również poprzez tak do niedawna powszechne zmuszanie do całowania na powitanie cioć i wujków. Natomiast gdy pocałunek oraz przytulenie są wyrazem troski i czułości, której dziecko oczekuje od dorosłego, jest to sprawa zupełnie innej kategorii.

Jedenaste nie dotykaj. Moja historia przemocy to książka, którą trudno ocenić jakkolwiek, ale u mnie nie wywołała żadnego efektu wow. Nowe i ważne jest w tej książce mówienie wprost o tym, że klaps jest formą molestowania seksualnego i chyba to jest najważniejszy argument za tym, żeby ją przeczytać. Jednak całość jest bardzo chaotyczna, pełna powtórzeń, ale dostrzegam w niej również pełna nieprzerobionego żalu. We mnie książka wywołała mieszane odczucia…

Ofiary przemocy seksualnej w kwestii masturbacji nie mają taryfy ulgowej. Jeśli się masturbują, to według Kościoła są grzeszni. Dochodzi tutaj do szczególnego paradoksu: dziecko lub nastoletnia osoba, skrzywdzona i wykorzystana – zostaje obarczona dodatkową traumą. Została wykorzystana oraz rozbudzona wbrew własnej woli, to sprawca popchnął ją ku masturbacji, która w wielu przypadkach ma przynieść ulgę od powracających seksualnych retrospekcji. Tymczasem to ofiara zostaje obarczona winą, wyrzutami sumienia i poczuciem grzechu, natomiast sprawca często nie ponosi żadnych konsekwencji.

4 komentarze:

  1. Książka mam, ale jeszcze jej nie czytałam. Jestem ciekawa, jak ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm sama nie wiem. Chyba jednak się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie dla mnie, chociaż taka tematyka jest potrzebna. Asiu, Twego posta wyświetliło z opóźnieniem, pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie są powtórzenia, faktycznie nie jest to może szczyt pisarstwa ;) ale ja ta książkę oceniam zdecydowanie wyżej (4/5 lub 8/10). Nie wydaje mi się też chaotyczna, jest raczej dość chronologiczna, choć może autorka wielokrotnie wraca do podobnych uczuć. No i przede wszystkim porusza ważny temat oraz nie nudzi, a to dla mnie główne plusy.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)