Tytuł: W cieniu prawa
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Czyta: Krzysztof Gosztyła
Długość: 14 godz. 50 min.
Ocena: 2/6
Miarkuj słowa (...) Niektórych nie cofniesz, choćbyś chciał.
Twórczość Remigiusza Mroza polubiłam już od pierwszego kontaktu z nią w Ekspozycji. Później wzięłam się za Zaginięcie, na półce czekają kolejne książki, głównie te te z komisarzem Forstem czy Chyłką i Zordonem. Jednak w międzyczasie udało mi się zdobyć audiobook niedawno wydanej książki pt. w cieniu prawa no i pisząc kolejny tekst zabrałam się za jej słuchanie.
Galicja, 1909 rok. Mimo złej opinii i niejasnej przeszłości Erik Landecki zostaje przyjęty na czyścibuta w austriackim dworku. Jest przekonany, że los się do niego uśmiechnął. Pierwszej nocy ginie jednak dziedzic rodu, a cień podejrzeń pada na Polaka. Szybko pojawiają się spreparowane dowody, a Erik staje się głównym podejrzanym. Musi walczyć nie tylko o swoją wolność, lecz także o życie – w zaborze austriackim karą za morderstwo jest bowiem śmierć przez powieszenie.opis z okładki
Remigiusz Mróz pisząc swoją rozprawę doktorską jako odreagowanie pisał jednocześnie właśnie tę książkę – W cieniu prawa. Muszę przyznać, że byłam jej niezmiernie ciekawa. Poznałam Chyłkę i Zordona, poznałam komisarza Forsta i byłam zaintrygowana kolejnymi postaciami stworzonymi przez autora. Jednak tutaj muszę przyznać, że się dość mocno zawiodłam na bohaterach... Byli albo zupełnie niewyraziści i niezapadający w pamięć, albo wykreowani w zupełnie niekonsekwentny sposób. Chociażby główny bohater – Landecki, który rzekomo był ledwie piśmiennym chłopem i czyścibutem, a momentami miewał przemyślenia godne wysoko wykształconego człowieka, kończącego studia prawnicze. No i Sophie – niby prosta, kobieta z niższych sfer mająca wejść w baronowską rodzinę, a zachowuje się jak wykwintna dama. Gdzież tu konsekwencja? No to tyle na temat bohaterów... Akcja książki także momentami wiała nudą, niestety... Pomysł na fabułę jeszcze ujdzie, ale jednak podczas odsłuchiwania tej książki niejednokrotnie się wynudziłam, z racji akcji, która toczyła się zdecydowanie zbyt powoli... Zbytnie flaki z olejem... Z samą fabułą zamiast w niecałe 15 godzin (ponad 500 stron) można by się zmieścić w połowę tego, a reszta (w moim odczuciu) istne lanie wody. Przynajmniej język jakim operuje Remigiusz Mróz pozostał na w miarę ludzkim poziomie. Największą zaletą jest to, że W cieniu prawa czyta Krzysztof Gosztyła, który jest lektorem bardzo dobrym i z wielką przyjemnością słuchałam chociaż jego głosu.
Na dobry tytoń do fajki czy cygara nie było ich stać, a wszyscy chcieli palić. Nie dość, że miało to wpływać korzystnie na zdrowie, według broszury świadczyło o stanie społecznym. Autorzy Hygieny podkreślali, że to nawyk właściwy naukowcom i wybitnym umysłom.
Podsumowując już W cieniu prawa – jest to książka dość przeciętna, a wręcz marna... Znając Ekspozycję, która wcisnęła mnie w fotel i bardzo dobre Zaginięcie spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. A tu trafiła się książka z bardzo niskim poziomem intrygi i wiejąca dość sporą nudą, a ponadto z dość niezbyt interesującymi postaciami. Liczę na to, że pozostałe książki Mroza, które mam na półce (np. Przewieszenie czy Rewizja) nie zawiodą mnie tak jak ta. Czy komukolwiek polecam W cieniu prawa? Raczej nie... Sam Remigiusz Mróz ma w swojej bibliografii o wiele lepsze pozycje , no i w dziejach kryminału (także polskiego) można znaleźć lepsze książki...
Mam w planach, porównam wrażenia :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar w końcu sięgnąć po twórczość Mroza, ale chyba nie od tej książki zacznę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach powieści Remigiusza Mroza, ale z tej akurat chyba zrezygnuję. :)
OdpowiedzUsuńjak wiesz, również i mnie nie zachwyciła :/ niestety
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, bo faktycznie pojawia się sporo głosów, że jest dość przeciętna, jeśli nie w ogóle słaba. Mam nadzieję, że niebawem znajdę czas, żeby ściągnąć ją z półki i przekonać się na własnej skórze, jak to z nią jest.
OdpowiedzUsuń