Luty (zarówno jak styczeń) był dla mnie dość intensywnym miesiącem.
Praca – jak praca. Godziny – jak godziny.
Jednak nie opuszcza mnie poczucie, że brakuje mi czasu na cokolwiek poza pracą i domem. Robienie kolejnych dziurek w płatkach uszu – druga w lewym i trzecia w prawym. Walentynkowe sushi, które zamówiliśmy do domu,
Do tego organizowanie powrotu na studia, wkurzenie na nieogar naszej uczelni (jak przy początku każdego semestru). Po co zaocznym dać wcześniej znać, kiedy będą zajęcia – lepiej dać znać kilka dni przed pierwszym zjazdem, przecież zaoczni nie pracują albo pracują tylko od poniedziałku do piątku (wg naszej uczelni przecież wcale nie trzeba ogarniać grafiku). Do tego ogarnianie własnego zdrowia i ogarnianie badań – krew i RTG. Taki standard życia. Aż cud, że mnie żadne choróbsko nie złapało.
Do tego nieustannie siłownia i treningi, do tego doszło zwiększanie obciążeń – dało to kolejne 2 kg na minusie. Co prawda mogłabym więcej schudnąć, zarówno jak i więcej przeczytać. No i zdecydowanie mi zabrakło czasu na rysowanie… Ale życie to życie.
W tym miesiącu udało mi się zapoznać się z 3 książkami
Z czego:
2 audiobooki
1 ebook
Wśród tych 3 książek – 1 z nich wzięła udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło
Gwieździsta noc
Lot 7A
Serce jak smoła
Walentynkowe sushi, które jedliśmy 2 dni |
Albo kijki albo siłownia i doszłam do 4 treningów tygodniowo |
Cały komplet kolczyków. Dzięki tym zdjęciom zorientowałam się, że moje uszy się różnią kształtem. |
W tym miesiącu napisałam 3 posty - 2 recenzje i podsumowanie ubiegłego miesiąca.
Jak u Was minął luty?
Super :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Asiu. Ja zawiesiłem Imperium Lektur i czytam przeważnie historyczne. Pozdrawiam serdecznie, bardzo Cię podziwiam, bo ja tez z wieloma rzeczami na co dzień walczę / zmagam się. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńPodziwiam za wytrwałość w gubieniu kilogramów. Jak jestem raczej słomiany ogień.
OdpowiedzUsuńOstatnio od kiedy zamieszkał z nami teść, namieszał w życiu i jest mało przyjemnie, zaczęłam chodzić na dłuższe spacery. 5 marca osiągnęłam rekord - 8,5 km :) w następny tydzień będę się starała go podwyższyć ;)
Piercing to cudowna rzecz <3 Ja mam łącznie 14 dziurek w uszach, myślę nad kolejnymi <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWalentynkowe sushi świetne. Też czasem lubię azjatyckie smaki. :)
OdpowiedzUsuńPonoć uszy są jak odciski palców, jedyne w swoim rodzaju.
OdpowiedzUsuń