Nawet nie wiem, kiedy zleciał ten marzec – ostatnio mam wrażenie, że ten czas niemiłosiernie zapiernicza! Ciągle praca na pełen etat, do tego pierwsze zajęcia w tym semestrze, pierwsze nocki od grudnia (nie sądziłam, że tak można tęsknić za pracą na nocki). Była kolejna dziurka w uchu – tym razem helix i ogarnianie jazd na motocykl – czas skończyć to prawko, a do tego jeszcze kontrole u lekarzy (reumatolog i psychiatra). Na siłownię chodziłam w tym miesiącu zdecydowanie rzadziej niż w poprzednich tygodniach czy miesiącach – z racji kolczyka, nocek i pobolewającego barku (tego ostatniego zdecydowanie nie polecam). Jednak i tak kolejne 2 kg na minusie.
W tym miesiącu przeczytałam niestety tylko 2 książki.
Chociaż tak naprawdę przesłuchałam, bo oba to audiobooki.
Jedna z nich wzięła udział w wyzwaniu Abecadło z pieca spadło.
Dopóki grób nas nie połączy
uczelnia |
Świeżo wstawiona nalewka z kiwi |
Kolejny kolczyk |
2 godziny okienka między pracą a uczelnią, więc czas na własne jedzonko w plenerze. |
A Wam jak minął marzec?
Mnie też czas ucieka nie wiem gdzie. Odpocznijmy trochę w święta!
OdpowiedzUsuńCzas szybko mija! :/ Interesująco brzmi ta książka "Dopóki grób nas nie połączy". Gratuluje utraty wagi!
OdpowiedzUsuńOdwiedzamy tych samych specjalistów, choć u mnie lista znacznie dłuższa. Gratuluję spadku wagi. Życzę Ci dużo zdrowia i spokoju oraz radosnych świąt wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńNalewka z kiwi? To może być fajny smak. Gratuluję spadku kolejnych kilogramów.
OdpowiedzUsuńCzas faktycznie szybko płynie :)
OdpowiedzUsuńU mnie magisterka w toku, stres mocno
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, gdzie podziewa się czas ostatnio.
OdpowiedzUsuńOglądałam parę lat temu film "Mężczyzna imieniem Ove", szwedzką ekranizację tej książki z 2015 roku. :)
OdpowiedzUsuń