niedziela, 27 lipca 2014

"Kobieta w lustrze" Eric Emmanuel Schmitt

Tytuł: Kobieta w lustrze
Autor: Eric Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak literanova
Ilość stron: 464 
Ocena: 4/6



Swoimi codziennymi postępkami przemycamy rozliczne pożegnania, gdyż często mamy poczucie,że znika coś, co już nie wróci. Każdy dzień kryje w sobie jakieś powitanie i jakieś "do zobaczenia".





Eric Emmanuel Schmitt to jeden z moim ulubionych pisarzy i do jego książek zawszę odnoszę się z wielkim sentymentem i sympatią, a do tych jeszcze niepoznanych podchodzę z wielkim entuzjazmem i nadzieją – tak było i w przypadku Kobiety w lustrze. Jak wypadła? O czym opowiada?

Poznajemy trzy różne kobiety, których jedyną łączącą je rzeczą wydaje się być płeć. Żyją w różnych epokach, zajmują się zupełnie czymś innym, mają różne zainteresowania i zajęcia. Pierwsza to Anne - XVI wieczna mistyczka, zakochana w przyrodzie dziewczyna ze wsi, która chce wstąpić do klasztoru. Druga to Hanna - żyjąca w pierwszej połowie XX wieku arystokratka zafascynowana psychoanalizą, której nie udaje się spełnić jej najważniejszego zadania – urodzić dzieci. Ostatnia to Anny – współczesna gwiazda filmowa, która pod maską popularności i bycia kimś znanym skrywa swe problemy i uzależnienia. Dlaczego więc poznajemy tak różne trzy postacie w jednej książce? Co je łączy poza płcią? Co każda z nich widzi patrząc się w lustro? Co się z nimi stanie? Co je w życiu spotka?

Nasze myśli nie ograniczają się tylko do tego, co spostrzegamy czy mówimy. Mamy sekretne korytarze schowane za ścianami, ukryte szafy, tajemne szuflady. Gromadzimy tam niekiedy nasze żale, ambicje, lęki. Wszystko jest w porządku do czasu, aż któregoś dnia zabezpieczenia puszczają i to tryska na zewnątrz, wychodzi. Wówczas można się obawiać najgorszego.

Kobieta w lustrze to jedna z obszerniejszych książek Schmitta – tego nie da się ukryć. Zabrałam ją ze sobą podczas szalonego, weekendowego wypadu nad morze, myśląc, że uda mi się ją przeczytać w trakcie podróży – niestety nie wyszło. Pierwsze co mnie zadziwiło to fakt, że autor jako mężczyzna z w tak lekki i wiarygodny sposób pisać o naturze kobiet, ich uczuciach i emocjach. Następną rzeczą, która mnie zdziwiła było to, że książka wydała mi się taka mało typowa dla Schmitta – język i styl pisania nadal bardzo charakterystyczny to fakt, ale jednak sama fabuła mnie zaskoczyła. Szkoda, że trochę negatywnie. Momentami czytało się naprawdę lekko i przyjemnie, ale później zdarzały się chwile, że się męczyłam, właśnie z powodu niezbyt porywającej wtedy fabuły. Samo takie połączenie bohaterek jest dość ciekawe i niekonwencjonalne, a Schmitt to jeden z moich ulubionych pisarzy to mam co do tej pozycji zupełnie mieszane uczucia – zupełnie nie wiem jak ją ocenić i co o niej napisać. Czegoś mi w niej brakowało... Generalnie mam wrażenie, że Kobieta w lustrze to jedna z słabszych książek Ericka Emmanuela Schmitta. Też tak Wam się wydaje?

Po co wynaleziono kino? Aby wmówić ludziom, że życie ma postać powieści. Aby móc utrzymywać, że wśród bezładnych wydarzeń, które znosimy, jest początek, środek i koniec. Dzięki temu kino zastępuje religie, wprowadza porządek do chaosu, rozsądek do absurdu.

Kobieta w lustrze to pozycja, która wywołała u mnie lekkie skołowanie i mieszane uczucia. Na pewno nie polecam jej jako książki, od której należy zacząć poznawać dorobek tego pisarza. A co do pozostałych – naprawdę nie wiem. A ocena jest jaka jest głównie z sympatii do autora i jego twórczości.

3 komentarze:

  1. Nie przepadam za "słabszymi" pozycjami. Tym razem sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na półce już od baaardzo długiego czasu i do tej pory nie przeczytałam... ale kiedyś na pewno po nią sięgnę :) Bardzo lubię Schmitta i jak na razie żadna książka mnie nie zawiodła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię Schmitta, ale nie czytałam akurat tej książki, być może w wolnym czasie po nią sięgnę. Ogólnie bardzo podoba mi się Twój blog, jest taki poukładany i widać, że włożyłaś sporo pracy w to, żeby taki był. Sam fakt aż tylu wpisów, mających "treść", czyli takich, które dobrze się czyta... Gratuluję i będę na pewno tutaj często zaglądać, sama musząc wiele jeszcze dopracować we własnym blogowaniu.
    Pozdrawiam,
    A. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)