środa, 18 marca 2015

"Gwiazd naszych wina" John Green

Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy las
Ilość stron: 320
Ocena: 6/6



Nie uważam, że wszyscy powinni mieć oboje oczu, nie chorować i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia.






Gwiazd naszych wina to książka, o której słyszał chyba każdy. Szczególnie głośno zrobiło się o niej dzięki jej bardzo znanej ekranizacji z Shailene Woodley oraz Anselmem Elgortem w rolach głównych, a w blogosferze czy wśród znajomych spotykałam się z wieloma bardzo pozytywnymi recenzjami tej książki, jak i jej adaptacji filmowej. Ja jednak (jak na mola książkowego przystało) postanowiłam, że najpierw chcę przeczytać zekranizowaną książkę;)

Shailene Woodley jako Hazel oraz
Ansel Elgort jako Augustus
Głównych bohaterów jest dwoje – Hazel i Augustus. Łączy ich naprawdę wiele – obydwoje są nastolatkami, mają kochających rodziców, są miłośnikami książek, chodzą na tą samą grupę wsparcia. No i jest jeszcze rak. Ale przede wszystkim połączyła ich wzajemna, wielka miłość. Hazel pragnie spotkać się z autorem swojej ulubionej powieści, a chłopak robi wszystko, żeby to się udało. Ale jednak to nie koniec historii. Jak się skończy – kto wie, ten wie. A kto nie wie – albo się domyśli albo sam się przekona.

Gwiazd naszych wina jest książką, na którą polowałam już naprawdę od dłuższego czasu, ale przyznam szczerze, że nie wiedziałam do końca czego się po niej spodziewać. Wiedziałam o niej tylko tyle, że będzie w niej rak i wielka miłość, ale i tak bardzo mnie do niej ciągnęło. Bałam się, że … no właśnie, nawet nie do końca wiem, czego się bałam. Może właściwie tego, że książka dla młodzieży okaże się zbyt ckliwa czy coś takiego. Dopiero podczas lektury przekonałam się, że moje obawy były zupełnie nieuzasadnione. 


(...)Przyszło mi do głowy, że żarłocznych ambicji ludzi nigdy nie zaspokajają spełnione marzenia, ponieważ zawsze pojawia się myśl, że można by było wszystko zrobić ponownie i lepiej.

Gwiazd naszych wina to książka traktująca o wielkiej i prawdziwej miłości, jaką zapałała do siebie para nastolatków. Choć wydaje się niemożliwe i błahe to jednak widać dojrzałość Hazel i Gusa, na którą zapewne miała wpływ ich choroba. Jest to pozycja napisana w lekki i przyjemny w odbiorze sposób, ale jednak to jednak jest zaletą tej książki. Tak samo jak uczynienie Hazel narratorką tej pozycji. John Green świetnie stworzył tę książkę wywołując u mnie morze uśmiechów oraz konieczność powstrzymywania łez, gdy czytałam ją w miejscu publicznym. A gdy skończyłam ją czytać to chciało mi się płakać z wielu powodów – z racji takiego, a nie innego finału, a także z racji tego, że tak szybko się skończyłam, a autor wykreował takich bohaterów, z jakimi trudno jest się rozstać. Po prostu jest to dobrze, lekko napisana książka, obok której nie można przejść obojętnie. Aktualnie kotłuje mi się w głowie mnóstwo myśli dotyczących tej książki, których nijak nie potrafię ubrać w słowa. Wyjątkowe jest to, jak autor podszedł do tematu – choć stworzył wyciskacz łez, to napisał książkę skierowaną docelowo do młodzieży, a nie do starszych. Do młodych ludzi, którym wydaje się, że mają lata przed sobą. Sprawił, że brakuje mi słów by ją opisać, a sprawił, że jedna, niezbyt obszerna książka potrafi wywoływać tyle emocji.


Gwiazd naszych wina jest wartościową książką godną polecenia. Zdecydowanie jest to pozycja z przesympatycznymi bohaterami, którzy pokazują, że miłość życia przychodzi bez względu na wiek. Jest to także książka pokazująca życie z rakiem, walkę o codzienność, o normalne życie, o pogodzenie się z chorobą (choć częściowe). Gwiazd naszych wina to książka, która zdecydowanie zapadnie w pamięć. Polecam ją z ręką na sercu!




Naprawdę sporą część życia poświęcałam na starania, by nie płakać przy ludziach, którzy mnie kochają, więc natychmiast zrozumiałam co robi Augustus. Należy zacisnąć zęby. Podnieść wzrok. Mówić sobie, że jeśli zobaczą, jak płaczesz to ich zaboli, i staniesz się smutkiem w ich życiu, a nie możesz być tylko smutkiem, więc nie będziesz płakać. 

7 komentarzy:

  1. Jak ja ją dawno czytałam. Ale nadal wspominam ją bardzo pozytywnie. Przecudny tytuł, który świetnie się czyta, chociaż porusza trudne tematy i łzy same próbują znaleźć ujście i dać upust emocjom ;-)

    P.S. Dobrze zrobiłaś, że najpierw książka potem film. Mi się film podobał, o czym zresztą pisałam całkiem niedawno na blogu, ale jednak co książka, to książka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam w najbliższych planach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwlekam lekturę tejże książki, gdyż mam inne zoobowiązania czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszyscy się na zachwycali, ja jakiegoś zbytniego "parcia" na nią nie mam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, wiem, że tą książkę trzeba przeczytać... a jednak cały czas skutecznie jej się opieram. Choć muszę przyznać, że mój opór słabnie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Od kiedy zobaczyłam zwiastun filmu, zapragnęłam przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do tej pory nie miałam z nią styczności, ale już tyle recenzji się naczytałam, które zdecydowanie zachęcają po sięgnięcie, że... na pewno niebawem to zrobię. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://still-changeable.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)