Tytuł: Amore 14
Autor: Federico Moccia
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 496
Ocena: 2/6
Bo często sami nie wiemy, czego
pragniemy. Myślimy, ze wiemy, co jest dla nas najlepsze, ale w
rzeczywistości sami to sobie narzucamy. To ryzyko, które
podejmujemy, jeśli nie słuchamy samych siebie.
O twórczości włoskiego autora
Federico Moccia usłyszałam już dość dawno – na początku mojej
szkoły średniej, kiedy postanowiłam nauczyć się języka
włoskiego. Minęło już sporo czasu, ale jednak jakoś nigdy nie
było mi z tym pisarzem po drodze. Aż w końcu podczas jednej z
ostatnich wizyt w miejskiej bibliotece zgarnęłam ze sobą książkę Amore
14.
Kiedy szukasz jedynie szczęścia, nie widzisz tego, co masz przed oczami. Szczęście mydli ci oczy, rozkojarzą, szczęście wysysa cię jak gąbka. Jesteś zaślepiona. Widzisz tylko to, czego pragniesz, czego potrzebujesz i co chcesz widzieć.
Główną bohaterką książki jest 14-letnia Carolina, która ma
dwójkę rodzeństwa, a także dwie wierne przyjaciółki. Jak każdej
nastolatka marzy o miłości i akceptacji, szczególnie ze strony
chłopców w podobnym wieku. Jakie przygody przytrafią się
Carolinie i jej przyjaciółkom? Czy poznają nowych znajomych? Co je
spotka? Czy dziewczyna znajdzie w końcu swoją wymarzoną miłość?
Jak rodzice dziewczyny zareagują na jej pragnienia i potrzeby? A co
z jej rodzeństwem?
(...) naprawdę umierają ci, którzy nie potrafią żyć. Ci, którzy krygują się, bo myślą o tym, co powiedzą inni. Ci, którzy odpuszczają szczęście. Ci, którzy cały czas postępują w ten sam sposób, bo myślą, że nie potrafią zrobić niczego innego, którzy wierzą, że miłość jest więzieniem, którzy nigdy nie pozwalają sobie na drobne szaleństwa ku uciesze własnej lub innych. Nie żyją ci, którzy nie potrafią poprosić o pomoc ani tym bardziej jej zaoferować.
Amore 14 to typowa książka dla
nastolatek, a ja się porwałam z nią jak z motyką na słońce nie
do końca wiedząc czego można się po niej spodziewać. Opis na
okładce obiecuje piękną opowieść o miłości i o stracie
najbliższych, choć ja podeszłam do tego z pewną dozą
sceptycyzmu, jak do książki dla nastolatek, do których już jakiś
czas nie należę. Zaczęłam czytać i w pewnym momencie utknęłam...
Po prostu nie potrafiłam przebrnąć ani strony dalej. Było to
spowodowane głównie dużą infantylnością bijącą od głównej
bohaterki i jej najbliższych, na co można jeszcze przymknąć oko,
bo w końcu dziewczyna ma dopiero 14 lat. Jednak wydarzenia opisane w
książce wydają mi się często do siebie nie pasujące, ale
jednocześnie momentami wyrwane zupełnie z kosmosu. Sama fabuła
nieskomplikowana, oparta dosłownie na kilku wydarzeniach, a opisana
w zbyt dużej słów – jak dla mnie trochę wodolejstwo. Język tak
samo prosty jak fabuła, ale to jest jeszcze zrozumiałe – w końcu
to książka dla nastolatek. A bohaterowie tej książki – kolejne
niedopracowanie. Bardzo mało wyraziści, zupełnie bez charakteru
czy poczucia humoru... Po prostu marna książka.
Lektura książki to szczególny moment, kiedy nagle ożywają jakieś postaci, a ty czytając to co mówią, czują, przeżywają i jak cierpią, możesz się przekonać czy dany pisarz jest dobry. Bo każde jego słowo stało się częścią tych postaci, które tym samym ożyły. Ale tylko dla tych, którzy naprawdę o nich przeczytali, stają się one rzeczywiście żywe.
Podsumowując już całą recenzję –
Amore 14 to moim zdaniem dość słaba książka, z małą ilością
akcji, zbyt prostym językiem i mdłymi postaciami. Zupełnie nie mam
porównania z innymi książkami autora, bo to pierwsza książka
jego autorstwa jaką miałam okazję przeczytać, ale szczerze wątpię
w to czy sięgnę po następne. Zdecydowanie odradzam czytanie Amore
14 – dość marna książka, z dużą ilością słów i małą
ilością wydarzeń. Może jedynie się spodobać rówieśniczkom
głównej bohaterki, choć obstawiam, że i tak nie wszystkim...
O, a myślałam, że recenzja będzie pozytywna. Ale to dobrze, i tak nie zamierzałam jej czytać. Czytałam tego autora... Trzy metry nad niebem, o. Taka sobie słaba historyjka miłosna i tyle. Podejrzewam, że pozostałe jego książki są podobne.
OdpowiedzUsuńAkurat nie zamierzałam jej czytać, bo od początku śmierdziała mi właśnie taką słabą młodzieżówką. Ale! Och, ale denerwuje mnie właśnie to - że często młodzieżówki oznaczają prostą fabułę, prosty język i papierowych bohaterów. Dlaczego? Czemu nie wymyślić wciągającej historii z żywymi, realistycznymi postaciami i nie napisać tego przystępnym językiem, ale takim, który przy okazji nie będzie zniżaniem się do poziomu piwnicy? Totalnie tego nie rozumiem. :/ Młodzież naprawdę nie jest aż tak głupia.
OdpowiedzUsuńteż tego nie rozumiem:/ moim zdaniem brakuje właśnie dobrych młodzieżówek-większość z jakimi się stykam śą takie płytkie ze słabą fabułą i płytkimi bohaterami...
UsuńDokładnie, dlatego ja młodzieżówek praktycznie nigdy nie czytałam. Szybko przeszłam okres wampirów i innych takich, przeczytałam tylko trzy czy cztery serie (nawet niecałe) i w wieku 14 lat przerzuciłam się na moją największą dotąd miłość, czyli Kinga, no i kryminały, wtedy miałam obsesję kryminałów. I to było sto razy lepsze niż młodzieżówki pisane słabo i na jedno kopyto. :)
UsuńDo wampirów jakoś specjalnie nigdy mnie nie ciągnęło i nigdy nie czytałam ANI JEDNEJ książki z wampirami a'la Zmierzch czy Pamiętniku Wampirów - nasłuchałam się o nich w żeńskim internacie w moim żeńskim LO - starczy. Ale na Dracule mam chrapkę. Kryminały też uwielbiam!!! Kinga trochę mniej;)
UsuńKiedyś zaczęłam jakąś książkę tego autora, ale nie skończyłam :)
OdpowiedzUsuńProzę autora już znam. Ale akurat tej książki nie czytałam.
OdpowiedzUsuńO kurcze, to sobie odpuszczę - może jestem za stara na takie książki :D
OdpowiedzUsuń