Tytuł: Diabeł stróż
Autor: Marek Krajewski
Cykl: Eberhard Mock
Tom: jedenasty
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 400
Ocena: 5.5/6
Twórczość Marka Krajewskiego darzę wielką miłością już od wielu,
wielu lat, dlatego zawsze wypatruję jego kolejnych książek. Choć kilka ostatnich
książek wciąż czeka na swoje przeczytanie – jak znalazłam pod choinką Diabła
stróża to prawie od razu zabrałam się za lekturę tej pozycji. Jak ja tęskniłam za
twórczością tego autora!
Wrocław, rok 1934. Podczas perwersyjnej orgii zostaje porwany, a następnie zamordowany urzędnik pocztowy Sepp Frömel. Kilkanaście dni później z rąk oprawców ginie jego kochanka. Ich syn z nieprawego łoża, niemy, niepełnosprawny Rolf dziwnym zrządzeniem losu trafia pod opiekę radcy kryminalnego Eberharda Mocka. Ten niespodziewanie odkrywa w sobie pokłady ojcowskich uczuć. Śledztwo w sprawie dwóch morderstw prowadzi do grupy ludzi połączonych osobliwą emocjonalną więzią, opartą na wspólnych przeżyciach i ponurych doświadczeniach. Mock wie, że aby rozbić to tajne stowarzyszenie, musi odkryć, kto stoi na jego czele. Stawka rośnie z dnia na dzień. W plugawych lupanarach, eleganckich gabinetach i jaskiniach nielegalnego hazardu Mock staje twarzą w twarz z mrocznymi żądzami i własną słabością. Czerwone i czarne pola ruletki podpowiadają mu, że klucz do zagadki może mieć tylko Rolf. Tymczasem chłopiec znika, a nad Mockiem gromadzą się burzowe chmury. opis wydawcy
Diabeł stróż jest kolejnym kryminałem retro pióra Marka Krajewskiego,
który akcję swojej książki po raz kolejny umieścił w Breslau – przedwojennym Wrocławiu.
Nie dość, że tęskniłam za twórczością autora, to jeszcze tęskniłam za kochanym
Wrocławiem, no i oczywiście za samym Eberhardem Mockiem. Znając już twórczość
pisarza – wiedziałam czego mogę się spodziewać – retro klimat, mrok
przedwojennego Wrocławia i duszy Mocka. Zdecydowanie się nie zawiodłam. Do tego
klimaty ruletki, uzależnienia od hazardu, a do tego spojrzenie na autystyczne
dziecko w latach 30 ubiegłego wieku – to coś co mnie dodatkowo interesuje po
latach studiów psychologicznych. Styl Marka Krajewskiego oczywiście na
najwyższym poziomie – łacińskie powiedzonka, niemieckie, przedwojenne nazwy ulic
i miejsc we Wrocławiu, oczywiście z odpowiednimi przypisami z tłumaczeniami. Do
tego nawiązania do wcześniejszych części perypetii życiowych Eberharda Mocka oraz
sam fakt, że mamy już 11 części i jak ewoluuje główny bohater – pokazuje, że
Marek Krajewski tworzy nadal na wysokim poziomie i jak dobrze czuje się z tą
postacią. Akcja książki jest bardzo wartka i wciąga (i to bardzo) już od samego
początku, już od pierwszych stron. Pomysł na fabułę – zdecydowanie bardzo
ciekawy i dobrze wykorzystany, a do tego niebanalni bohaterowie – z samym
Mockiem na czele.
Diabeł stróż jest zdecydowanie jedną z lepszych książek Marka Krajewskiego, który miewa słabsze pozycje jak np. Mock. Pojedynek, ale mimo tego potknięcia wciąż utrzymuje wysoki, poziom – zarówno pod względem fabularnym, jak i językowym. Cała seria o Eberhardzie Mocku jest tak napisana, że nie trzeba jej czytać według kolejności chronologicznej – tak jest z Diabłem stróżem, którego można czytać niezależnie od znajomości wcześniejszych pozycji autora, przynajmniej moim zdaniem. Zdecydowanie polecam – literatura kryminalna na najwyższym poziomie.
Abecadło z pieca spadło
Wstyd przyznać - książka i Autor znany, ale jeszcze nie mnie. Ale póki co - stronię od kryminałów, mam ich elementy w obecnych lekturach. Pozdrawiam serdecznie Asiu :-) .
OdpowiedzUsuńKiedyś lubiłam książki autora, ale już dawno nie czytałam nic z jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńLubię kryminały retro, więc będę ten miała na uwadze.
OdpowiedzUsuń