Tytuł: Festung Breslau
Autor: Marek KrajewskiWydawnictwo: WAB
Ilość stron: 290
Ocena: 4,5/6
Wrocław, wiosna 1945 roku. Sześćdziesięciodwuletni, zawieszony w obowiązkach oficer Eberhard Mock prowadzi prywatne śledztwo w sprawie zabójstwa pasierbicy znanej antyfaszystki.
Doświadczony przez życie bohater przemierza bombardowane miasto, nieustannie narażając się na śmierć. Musi wybierać pomiędzy potrzebą wyjaśnienia sprawy a chęcią zapewnienia bezpieczeństwa żonie, pomiędzy ucieczką z Breslau a pozostaniem w mieście.
Przeczytałam wcześniej niż "Śmierć...", mimo że to nie po kolei.
Dlaczego? Bo byłą pierwsza z brzegu na bibliotecznej półce:)
Ale to nie zakłóciło mojego odbioru.
Fajnie się czytało będąc we Wrocławiu.
Ale i tak "Śmierć..." wydaje mi się ciut lepsza.
Jeszcze muszę przeczytać 3 książki Krajewskiego z Breslau w tytule to będę porównywać :)
Krajewskiego męczyłam.
OdpowiedzUsuńDosłownie.
Niby mi się podobał, ale coś mi przeszkadzało. Do tej pory ani jedna z jego książek nie wciągnęła mnie na tyle, by kiedyś do niej wracać. Ot, była umilaczem czasu w poczekalni do lekarza.Lekką zapchajdziurą:)
Mimo to, czekam na jego najnowszą powieść, którą z pewnością przeczytam, bo ciągle mam nadzieję, że mnie porwie;D
Dzięki za komentarz i zalinkowanie mojej strony :) Widzę, że uczysz się biologii i chemii... Gdyby moje życie potoczyło się inaczej, też bym chętnie poszła do szkoły o takim profilu :) Fascynuje mnie biochemia, biotechnologie etc... Ale cóż, wyszło inaczej. Nie gorzej, tylko inaczej. Umysł ścisły czytający książki, to lubię! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń