Tytuł:
Niezłomni
Autor:
C.J. Daugherty
Cykl:
Wybrani / Nocna Szkoła
Tom:
piąty
Wydawnictwo:
Otwarte
Ocena: 2/6
Osoba
bez temperamentu nie zajdzie daleko. Wielkie osobowości mają pasję.
A pasja często idzie ręka w rękę z gniewem. Można próbować go
w sobie zdusić albo zaakceptować i wykorzystać w walce o słuszną
sprawę.
Niedawno
przeczytałam czwarty tom sagi Wybrani autorstwa C.J. Daugherty,
który jednak nie wypadł zbyt dobrze. Z racji tego, że do
zakończenia serii został mi tylko jeden tom postanowiłam go
przeczytać mimo wszystko i tak właśnie zabrałam się za Niezłomnych.
Ale każdy odważny człowiek musi być głupcem, prawda? Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wyskakiwać z samolotu albo wspinać się na górski szczyt.
Niezłomni
to już finał losów bohaterów całej serii Nocnej Szkoły. Po
śmierci Lucindy wszystko obróciło się o 180 stopni. Allie wróciła
do Cimmerii, w której zostało już naprawdę niewielu uczniów, a
sama dziewczyna nie do końca potrafi się odnaleźć w szkole, którą
tak lubi... Wciąż waha się pomiędzy Sylvainem a Carterem,
zapomina o przyjaciółkach i generalnie przeżywa dość nieciekawy
okres... Do tego wszystkiego odzywa się do niej jej brat,
Christopher, który wszedł na stronę złego – Nathaniela... Czy
dobrzy z Nocnej Szkoły, z Cimmerii wygrają ze złym? Kogo wybierze
Allie? Jak skończy się cała historia? Jak splotą się losy
bohaterów?
Sprawa była przerażająco oczywista. Najprostszy plan udaremniono w najprostszy sposób. Najbardziej misterny projekt na świecie może zostać zniszczony w ciągu kilku sekund zwyczajnym młotkiem.
Niezłomni
jest już zakończeniem sagi o Nocnej Szkole i jednocześnie częścią,
po której nie spodziewałam się wiele, z racji poprzedniego tomu
(Zbuntowani), który wręcz mnie zawiódł... Książka jest lekka,
niewymagająca od czytelnika zbyt wielkiego myślenia. Język jest
prosty, skierowany do typowo nastoletniego czytelnika, który i tak
nie będzie oczekiwał zbyt dobrego języka... Bohaterowie wydawali
się być coraz bardziej mdli, mniej charakterystyczni... A samo
zakończenie całej serii nie zwala z nóg ani nie zachwyca, a wręcz
rozczarowuje. Jak dla mnie ten tom jest niezbyt konieczny – jeden,
dwa dodatkowe rozdziały w Zbuntowanych mogłyby zakończyć serię i
wyszłoby na to samo.
W jednej chwili dotarło do niej jak wiele utraciła. Zdawało się jej, że nagle podłoga się zapadła, a ona zaczęła spadać w pustkę. Do oczu napłynęły jej łzy. Momentalnie ogarnęły ją emocje, które do tej pory tak skutecznie tłumiła.
Podsumowując
Niezłomnych jest to dość marne zakończenie serii, a książka
sama w sobie także należy do tych raczej dość przeciętnych (oby
tylko)... Pierwsze trzy tomy sagi o Nocnej Szkole polecam jako
ciekawe, lekkie czytadło z kategorii literatury młodzieżowej,
jednak Niezłomni to naprawdę marne zakończenie sagi... Nie czegoś
takiego się spodziewałam.
Cztery tomy za mną, po piąty nie sięgałam jeszcze, ale jak tak czytam to nie wiem, czy tego chcę...
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Takie młodzieżówki nie są dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoże autorka już się wypala? Nie znam serii, więc to tylko takie moje gdybanie :)
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie, ze dokończę cykl ... ale jakoś na razie inne lektury bardziej mnie zainteresowały ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zakończyć tę serię ;)
OdpowiedzUsuń