poniedziałek, 27 maja 2013

Gdzie przykazań brak dziesięciu

Tytuł: Gdzie przykazań brak dziesięciu
Autor: Joe Alex
Wydawnictwo: ELIPSA 
Ilość stron: 301
Ocena: 5.5/6



Jutro może być równie odległe jak wieczność. Albo równie bliskie.







Czy może istnieć świat bez żadnych reguł i zasad? Czy to byłby to jeszcze świat czy już kompletny chaos? A czy indyjskie rzeźby są na tyle fascynujące, żeby poświęcić im życie i stać się ich znawcą?  Joe Alex w książce Gdzie przykazań brak dziesięciu wziął sobie chyba za cel odpowiedzenie na te pytania.

Gdzie przykazań brak dziesięciu jest pozycją opowiadającą o Sir Johnie Somerville, który jest znawcą indyjskich rzeźb. Któregoś dnia zaprasza do siebie swoją wnuczkę Karolinę Beacon, a jej zadaniem było sprowadzenie znanego detektywa – Joe Alexa. John jest byłym generałem, który w swoim domu wprowadza równie wojskowe zasady. Jest nieugięty, uparty oraz zacięty w swoich pasjach i poglądach, jest także osobą dowcipną, która lubi stroić żarty osobom wokoło. W jakiej jednak sprawie potrzebował pomocy detektywa? Jaką rolę w tym wszystkim odegra wnuczka byłego generała? Jaki związek ma ów mężczyzna i indyjskie figury z tytułowym brakiem przykazań? O co w tym wszystkim chodzi?


Joe Alex
(Maciej Słomczyński)
Gdzie przykazań brak dziesięciu jest moim drugim spotkaniem z twórczością Joe Alexa, jednak zupełnie innym niż wcześniejsza lektura – Jesteś tylko diabłem. Całkiem inna historia, niepodobna do poprzedniej, którą czytałam, jednak obydwie książki są typowymi kryminałami w starym stylu, a to właśnie lubię! Przyznam szczerze, że jest to pozycja, która trzyma czytelnika w niezbyt mocnym napięciu, mimo zabiegów autora, które miały na celu pozbycie się nudy podczas lektury. Jak tak przypominam sobie wszystkie kryminały, które czytałam, to stwierdzam, że nigdzie wcześniej nie spotkałam się z takimi sytuacjami. Tak samo jak nigdy nie spotkałam się wcześniej z tym, żeby autor siebie przedstawiał jako jednego z głównych bohaterów. Ale nie powiem – ciekawy zabieg, taki nietypowy. Choć książka została napisana w 1968 roku podczas czytania miałam wrażenie, że właśnie żyję w tamtych czasach. Bardzo przypadł mi do gustu klimat powieści, jego atmosfera, wolna od elektroniki czy gadżetów, których nam w rzeczywistym świecie pod dostatkiem. To wszystko, a także język i sposób pisania, przyczyniło się do tego, że książka pozwoliła się przenieść zupełnie w świat książki, ale także do tego, że Joe Alex stanie się chyba jednym z chętnie czytanych przeze mnie autorów. Przeczytałam jego dwie książki i widzę, że tworzy świetnie wykreowany świat, z którego nie chce się wychodzić. Ja zdecydowanie książkę polecam i gwarantuję naprawdę ciekawe spędzenie czasu z nią.Gdzie przykazań brak dziesięciu, do tego kubek dobrej herbatki i świetna wieczorna przygoda gwarantowana. Jeżeli będziecie mieli możliwość – przeczytajcie ją bez wahania, bo naprawdę warto. Joe Alex tworzy naprawdę świetne kryminały, szkoda tylko, że sam się nie uważał za ich dobrego twórcę.

8 komentarzy:

  1. Ja coraz rzadziej sięgam po kryminały. Może dlatego, że w realnym życiu nie brakuje mi historii które zasługują na to miano? Jednak czasami trafiam na naprawdę dobry kryminał i wtedy przepadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, realne życie nie szczędzi wielu kryminalnych historii...

      Usuń
  2. Mam tą książkę na półce. Nic, tylko się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. mam sentyment do autora, nie tylko jako wybitnego tłumacza, ale też autora kryminałów

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi interesująco :) uwielbiam kryminały w starym, dobrym stylu. Autora kojarzę, choćby ze świetnych przekładów Szekspira.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam kilka książek Joe Alexa i mam coraz większą ochotę po nie sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cała seria wciąż przede mną:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka jest świetna. To chyba najdłuższa książka Joe Alexa. W pewnym momencie wiemy już, że coś się stanie i czekamy. Detektyw czeka na uderzenie mordercy i my czekamy razem z nim. Ten fragment jest moim zdaniem świetnie napisany. Senny, leniwy dzień i ogromne napięcie. Oczywiście nikt nie mógł popełnić morderstwa, a jednak trup jest. Joe Alex na (dosłownie!) ostatnich stronach książki ujawnia, kto i jak zabił.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)