Tytuł: Puszczyk
Autor: Jan Grzegorczyk
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 432
Ocena: 2.5/6
Jedną z największych iluzji człowieka
jest to, że spotka kogoś, kto mu będzie wierny, kto go nie
zawiedzie. Zdrada jest nieodłącznym elementem życia.
Twórczość Jana Grzegorczyka poznałam
dzięki Przypadkom księdza Grosera, które poznałam w formie
audiobooków. Wzbudziły one sporo moje sympatii, więc z chęcią
sięgnęłam po kolejne książki tego autora. Dlatego właśnie
czytałam Niebo dla akrobaty, a teraz w końcu sięgnęłam po
Puszczyka zgarniając go z bibliotecznej półki.
W Puszczyku poznajemy Stanisława
Madeja, który przyjeżdża do pewnej wioski, żeby odpocząć po
wielu przeżyciach. Pewnego dnia umawia się z miejscowym proboszczem
na wypożyczenie książki bardzo ważnej dla samego księdza.
Okazuje się, że właśnie tego dnia ów kapłan umiera podejrzaną
śmiercią. Co się z nim stało? Jaki ma z tym związek, którą
miał pożyczyć Stanisław Madej? Co się stało proboszczowi? Jaki
związek ma z tym obraz jaki dostał w spadku?
Świętość właściwie jest jak zbrodnia doskonała. Nie do wykrycia. Prawdziwy święty wedle ewangelicznej recepty to taki, który swe uczynki robił w ukryciu i nikt nigdy się o nich nie dowie. Najpiękniejsze dusze spadają zatem niezauważone, niezarejestrowane jak te miliardy liści. Ale gdzieś musi istnieć rejestr piękna i dobra. Chyba, że istotą Boga jest błogosławione marnotrawstwo, rozrzutność.
Puszczyk to książka, po którą
sięgnęłam z wielką przyjemnością i dużą dozą nadziei oraz
oczekiwań... Zaczęłam czytać ją właśnie w takim nastroju...
Bohaterowie – równocześnie pierwszo- jak i drugoplanowi wzbudzają
naprawdę dużo sympatii. Opis na okładce obiecuję piękną
historię o zaczynaniu od nowa... Podczas czytania jednak mój zapał
zaczął opadać... Puszczyk to połączenie kryminału oraz powieści
obyczajowej, jednak nie jest to dobra książka ani jako kryminał
ani jako powieść obyczajowa... Intryga – taka sobie. Powieść
obyczajowa – też tak nie bardzo... Jeszcze gdyby była to owa
piękna opowieść o rozpoczynaniu od nowa, byłoby naprawdę dobrze,
jednak w tym miejscu się rozczarowałam. Ale co do plusów. Naprawdę
sympatyczni bohaterowie, świetnie wykreowane sceny z polskiej wsi,
przyjemny w odbiorze język...
Podsumowując Puszczyka jest to w moim
odczuciu książka raczej przeciętna... Znając Przypadki księdza Grosera oczekiwałam czegoś zdecydowanie lepszego, jednak trochę
się zawiodłam. Przeczytać można jako takie zwyczajne czytadło,
aczkolwiek nie jest to książka wysokich lotów. Nie jest to
książka, która rzuci na kolana... Pewnie kiedyś jeszcze sięgnę
po pozycje Grzegorczyka, aczkolwiek mój zapał trochę opadł...
Po opisie książka wydawała się być naprawę dobra. Szkoda, że wypadła tak słabo. Szkoda, że nie jest ani dobrym kryminałem, ani dobrą obyczajówką. Choć, przyznam szczerze, bardzo ciekawi mnie co stało się z proboszczem i jaki ma to związek z książką... ;)
OdpowiedzUsuńAnia Shirley u Królowej Książek? Zapraszam!
ksiazkowa-krolowa.blogspot.com
Połączenie kryminału i obyczajówki - brzmi nieźle. Szkoda tylko, że książka jest taka nijaka.
OdpowiedzUsuń