Tytuł: Arena szczurów
Autor: Marek Krajewski
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron: 320
Ocena: 5.5/6
Rozczarowanie jest cieniem życia -
pomyślał - i rzecz w tym, by ten cień polubić.
Twórczością Marka Krajewskiego
oczarowałam się już kilka lat temu... Od tamtego czasu w miarę
regularnie śledzę losy jego bohaterów Edwarda Popielskiego,
którego losy kończą się w książce Arena szczurów, w którą
zainwestowałam krótko po premierze.
Jest rok 1948... Jest już po wojnie, a
Edward Popielski przebywa w Darłowie pod przybranymi danymi...
Nazywa się teraz Antoni Hrabecki... W nadmorskiej miejscowości
dochodzi do serii dziwnych gwałtów, w trakcie których oprawca
gryzie swoje ofiary, co prowadzi do ich śmierci... Edward Popielski
vel Antoni Hrabecki vel Łysy prowadzi swoje własne śledztwo, które
jest wciąż utrudniane przez działaczy NKWD oraz UB. Czy dojdzie do
tego, kto jest tajemniczym gwałcicielem – mordercą? Czym jest
tytułowa Arena szczurów? Jak skończy się przygoda Edwarda
Popielskiego?
Arena szczurów to książka bardzo
charakterystyczna dla Marka Krajewskiego, głównie za sprawą
świetnie wykreowanych postaci, sporej ilości mrocznych zakamarków,
dużej ilości intrygi oraz języka na bardzo wysokim poziomie.
Jednocześnie książka rożni się od pozostałych z bibliografii
autora – chociażby z racji umieszczenia akcji w zupełnie innym
miejscu niż Breslau czy Lwów, a konkretnie w Darłowie... Taka miła
odmiana. Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy i naprawdę świetnie
zrealizowany – jak na Marka Krajewskiego przystało. W swoich
książkach zawsze w bardzo dobry sposób prowadzi akcję, buduje
odpowiednią intrygę... Nie mogło być inaczej w Arenie szczurów.
Tutaj poza zagadką jest ważne domknięcie sprawy spraw Edwarda
Popielskiego, który przechadza się po Darłowie... Osobiście nie
wyczuwałam tutaj takiego klimatu okołowojennego, nadmorskiego
miasta jak w książkach z akcją w Breslau czy Lwowie. Zawłaszcza w
Breslau. Może to kwestia tego, że jakby nie było 1/3 swojego życia
mieszkam w tym mieście, a może także większa znajomość stolicy
Dolnego Śląska przez autora....
Arena szczurów to książka, którą
mogę polecić z ręką na sercu, aczkolwiek mam świadomość, że
nie każdemu może ona przypaść do gustu... Jednak moim zdaniem w
tej książce Marek Krajewski zaprezentował się z pełnej krasie,
choć z zupełnie innej, dużo mroczniejszej strony. No i będę
tęsknić za komisarzem Popielskim...
Książka bierze udział w wyzwaniu Pod hasłem oraz Polacy nie gęsi IV.
Przyznam szczerze, że zaintrygowałaś mnie twórczością Marka Krajewskiego. Jestem ciekawa książek o komisarzu Popielskim. Wrocław czasu wojennego (a właściwie Breslau) czy Lwów - brzmi naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńMoi rodzice są wielkimi fanami Krajewskiego, więc suma summarum mam w domu wszystkie jego książki. Sama jednak przeczytałam tylko "Śmierć w Breslau", choć od dawna planuję to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńhttps://niekulturalnakulturalnie.wordpress.com/
Niestety tym razem nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie poznałam prozy tego autora. Muszę w końcu zmienić ten stan rzeczy.
OdpowiedzUsuńMuszę się z tobą zgodzić , Marek Krajewski to świetny autor :)
OdpowiedzUsuńsama posiadam jego książki , szkoda że historia Popielskiego się już skoczyła.
własne skończyłam czytać Arenę Szczurów. I nurtuje mnie pytanie: ile lat miał Wacław Remus w 2013 roku? (umknęło mi to i nie mogę teraz znaleźć odpowiedniego fragmentu, a zależy mi żeby sobie poskładać wszystko w logiczną całość). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń