Autor: Eva Hornung
Wydawnictwo: Bellona
Ilość stron: 336
Ocena: 3/6
Wielkie, piękne obrazy na ścianach zaczęły przyprawiać go o
ból głowy, burczało mu w pustym brzuchu. Miał coraz silniejsze wrażenie, że
zewsząd otacza go niebezpieczeństwo, a on nie potrafił go dojrzeć ani zwietrzyć.
Chłopiec wychowany przez psy – to jest możliwe? Czy we współczesnym,
cywilizowanym świecie taka sytuacja jest w ogóle możliwa?
W Księgi dżungli widzieliśmy, że taka sytuacja może zaistnieć.
Eva Hornung w książce Chłopies, wzoruje się właśnie na niej i opisuje losy Romoczki.
Jest to chłopiec, który mieszka we współczesnej Moskwie, a w wieku czterech lat
zostaje opuszczony przez matkę i wuja. Podczas owej srogiej w chłopak w
poszukiwaniu pokarmu i ciepłego kąta podąża za psami. Zaprzyjaźnia się z nimi i
tworzy się pomiędzy nimi specyficzna więź, która z każdym dniem się zacieśnia. Chłopak zaczyna
myśleć jak psy, razem się bawią, razem zdobywają pokarm, razem robią wszystko…
Z czasem zaczynają go traktować jak swojego, z czasem staje się przewodnikiem,
liderem grupy, tworzą teraz niejako psią rodziną. Mimo naprawdę ciężkich
warunków, a jakich przyszło mu żyć, Romoczka czuje się szczęśliwy,
najszczęśliwszy jaki tylko może być i do szczęścia nie trzeba móc nic więcej.
Książkę Chłopies wygrałam kiedyś w konkursie księgarni
internetowej Selkar, po krótkim czasie postanowiłam ją przeczytać, a zabierałam
się do niej z wielkim entuzjazmem, przeczytałam ją, no i w tym momencie to
wszystko legło w gruzach. Językowo nie jest napisana źle, to trzeba przyznać,
za to fabularnie mnie zdecydowanie mnie nie porwała. Sama akcja była dość
smętna. Do samego przedstawienia relacji chłopak – psy nie mam zastrzeżeń. Ale moim
zdaniem oposów sytuacji z ich życia było trochę zbyt mało. No generalnie
momentami nie miałam siły, żeby przez nią przebrnąć, nie do końca wiedząc
czemu. Jak dla mnie pozycja bardzo przeciętna i zbytnio nie wyróżniająca się z
tłumu innych książek. Nie zachwyca, ani nie powala na kolana. Naprawdę bardzo
mierna…
Lata temu, kiedy miałem praktyki w szpitalu psychiatrycznym spotkałem chłopca, który sę wychowywał w budzie z psem. Przerażający widok. Chłopczyk mnie obwąchiwał i warczał na mnie. Po książkę sięgnę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko kiedyś chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńautorka nie inspirowała się do końca "Księgą Dżungli", tylko prawdziwą historią rosyjskiego chłopca- Ivana Mishukova, który spędził dwa lata ze stadem psów. absolutnie nie zgodzę się z tym, że jest to przeciętna, niewyróżniająca się pozycja. wywołuje wiele emocji, porywa, poraża, zmusza do refleksji. zdecydowanie warta przeczytania i przemyślenia.
OdpowiedzUsuń