Autor: Carlos Ruiz Zafon
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 200
Ocena: 4/6
Pewne obrazy z dzieciństwa zostają w albumie pamięci wyryte
niczym fotografie, niczym sceneria, do której człowiek zawsze wraca pamięcią,
choćby upłynęło nie wiadomo jak wiele czasu.
Carlos Ruiz Zafon jest pisarzem, który jest najbardziej
znany ze swojej pozycji Cień wiatru, która jest nawet wpisana na listę 100 książek BBC, które należy przeczytać przed śmiercią. Książę mgły jest pozycją
debiutancką powieścią autora, która zasadniczo jest skierowana dla młodzieży, ale
jednak może czytać ją każdy, przynajmniej według autora, który zawarł w książce swoje posłowie.
Do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku przeprowadza
się rodzina Carverów, wraz z trójką dzieci - Maxem, Alicją i Iriną. Powodem
tego była praca, którą znalazł tam ojciec rodzinnym , a ich miejscem zamieszkania
stanie się domek przy plaży, który kiedyś należał do rodziny Fleishmanów,
których syn utonął w morzu i dlatego wyprowadzili się z tego miejsca. Od samego
początku dzieją się tam dziwne rzeczy, a dzieciaki poznają Rolanda
mieszkającego w latarni morskiej, od którego dowiadują się to i owo o
miasteczku i o byłych właścicielach domu. Poznają także dziadka Rolanda - Victora Kraya, z którym chłopak mieszka i
wychowuje się. To właśnie dziadek chłopaka opowie dzieciom o złym czarowniku, który
nazywany jest Księciem Mgły, który jest gotowy spełnić każdą prośbę lub
życzenie, ale w zamian żąda bardzo wiele. Dzieciom wydaje się, że to legenda,
ale do czasu…
[...] poważnym błędem jest wiara w to, że można ziścić swoje marzenia, nie dając nic w zamian.
Cień wiatru przeczytałam stosunkowo niedawno, choć Książe
mgły czekał na półce dłużej. Teraz się za nią zabrałam i połknęłam ją w jeden
wieczór. Jest to pozycja dla młodzieży, więc nie każdemu dojrzałemu
czytelnikowi może się spodobać. Napisana prostym, nieskomplikowanym językiem, a
historia przedstawiona w książce, jest dość ciekawa, choć nie jest arcydziełem.
Jest wciągająca i fascynująca, z pewną dozą magii i tajemnicy. Generalnie jest
to lekka i przyjemna lektura, za zimowy wieczór przy herbatce. Cień wiatru
podobał mi się bardziej, ale jak na lekturę dla młodzieży jest to książka na
naprawdę dobrym poziomie. No i jest w zupełnie innym klimacie niż wspomniany
już bestseller Zafona. Ma coś w sobie, książka z klimatem. A na półce czeka
jeszcze Pałac północy i Światła września, po które zapewne niebawem sięgnę.
Wyzwanie: PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU! - 1,9 cm
Wyzwanie: PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU! - 1,9 cm
Miałam ją kiedyś w planach, może przeczytam:)
OdpowiedzUsuńSłuchałam audiobooka, podobało mi się nawet :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ją już jakiś czas temu i zarówna ta książka, jak i dwie pozostałe wspomniane mi się podobały - trudno było mi je zacząć, ale potem w miarę się wciągałam. Najbardziej podobał mi się chyba "Pałac północy", chociaż był dość przewidywalny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wspaniałą książka :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam przeczytać:)
OdpowiedzUsuńLubie te jego książki dla młodzieży, bo Cień wiatru całkowicie mnie rozczarował :)
OdpowiedzUsuńDla mnie "Książę Mgły" to była porażka. Ledwie skończyłam ją czytać. Natomiast "Cień wiatru" był już dużo lepszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń