czwartek, 24 stycznia 2013

Księżniczka z lodu

Tytuł: Księżniczka z lodu
Autor: Camilla Läckberg
Seria: Saga o Fjällbace
Tom: pierwszy
Wydawnictwo: Czarna owca
Ilość stron: 424
Ocena: 5.5/6

I właśnie dlatego na koniec postanowiłem zniszczyć obrazy, żeby moje życie nabrało konsekwencji. Lepiej być konsekwentnym i pozostawić po sobie same brudy, niż udawać osobowość bardziej złożoną, niż się na to zasługuje.




Książki Läckberg są bardzo znane. Niejako moja przygoda z nią zaczęła się od tego jak dostałam Niemieckiego bękarta od przyjaciółki na urodziny, ale jest ona dopiero piątą częścią serii z Patrikiem Hedströmem i Ericką Falck. Postanowiłam więc zacząć od początku, kupiłam Księżniczkę z lodu, po czasie zaczęłam czytać i… przepadłam w niej.

Akcja książki dzieje się w niewielkim miasteczku Fjällbacka u wybrzeży Szwecji, to właśnie tam przez jednego z mieszkańców zostaje znaleziona martwa Alexandra Wijkner. Wszystkie poszlaki wskazują na samobójstwo, a przy okazji okazuje się, że była w trzecim miesiącu ciąży. Matką kobiety jednak miotają wątpliwości, sądzi, że jej córka nie tego mogła tego zrobić. Zdesperowana prosi o pomoc przyjaciółkę z dzieciństwa zmarłej, pisarkę Erickę Falck, która wróciła w rodzinne strony po śmierci rodziców. Choć kobieta nie miała ona kontaktu ze swoją dawną przyjaciółką kontaktu od lat postanawia poprowadzić śledztwo na własną rękę, a pomaga jej w tym znajomy z młodzieńczych lat, Patrik Hedström, który jest teraz miejscowym policjantem. Trafiają oni na ślad tajemniczego zniknięcia przed lat, a także na wiele zagadek z pozornie poukładanego życia Alexandry. Ale jaki był związek z owym zaginięciem, a śmiercią kobiety? Czy to rzeczywiście było samobójstwo? Ale po co kobieta w ciąży miałaby to robić?

O twórczości Läckberg krążą najróżniejsze opinie, od zachwytów, po najgorszą krytykę, ale ja generalnie nie bardzo się tym przejmowałam. Jak już zaczęłam czytać, wchłonęłam w książkę zupełnie. Fakt, pod względem ani językowym ani fabularnym wcale nie jest to arcydzieło, ale czytało mi się nader przyjemnie. W Książeczce o lodu zagadka nie jest może jakaś super zawiła, ale bardzo przyjemna, dość lekka, do tego wątek prywatny z życia Ericki i Patrica. Niektórzy zarzucają tej pozycji, ale także całej sadze, brak „pazura”. Podobał mi się klimat tego niewielkiego miasteczka, a także lekkie pióro Läckberg. Tak, zdecydowanie należę do grona osób, którym podoba się jej twórczość i z wielką chęcią sięgnę po kolejne części serii z Patrikiem Hedströmem i Ericką Falck. Czy jestem już zagorzałą fanką? Niekoniecznie. Po prostu podobała mi się ta pozycja i polecam ją innym. Nie jest to pozycja dla wymagających, lecz lekka książka do poczytania i urozmaicenia czasu. Moim zdaniem jest to lepsza pozycja od ostatnio recenzowanej przeze mnie Maski Koontza.

Wyzwanie: PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU! - 3 cm

7 komentarzy:

  1. Koniecznie będę musiała zapoznać się z twórczością tej autorki. Również słyszałam o niej wiele skrajnych opinii, dlatego moja ciekawość coraz bardziej rośnie. :) Poza tym bardzo lubię kryminały, więc myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poluję już od dłuższego czasy w bibliotece na tę autorkę, niestety jak na razie bezskutecznie. Ale może uda się następnym razem ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo dobrego słyszałam o tej autorce, chyba czas samej się przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta część akurat podobała mi się najmniej z całej serii, może dlatego, że przeczytałam ją na samym końcu i relacje między bohaterami nie do końca mi pasowały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, widzę że pani Lackberg ;)
    Znam tą autorkę dzięki 'Kamieniarzowi', jednemu z środkowych tomów cyklu o Fjallbace. I muszę się zmierzyć z dalszą twórczością, lecz niestety... brak czasu :( Chociaż... dla chcącego nic trudnego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam kryminały z tej serii autorstwa Lackberg. Niestety ja czytam nie po kolei, więc ta pozycja jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyzwanie: przeczytam tyle, ile mam wzrostu, chyba by mnie złamało :P za dużo cm, za mało czasu na czytanie :( to takie smutne, że 24 godziny, takie nieustępliwe, nie da się wydłużyć. I choć każdy ma tyle samo czasu, mi wciąż go brakuje. Muszę go przechytrzyć i zapoznać się z tą książką. Brzmi pysznie! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)